Pod koniec II wojny światowej wszystkie walczące kraje, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, były wyczerpane. USA stały się światowym liderem przemysłowym, a nawet skorzystały na wojnie, dzięki której gospodarka wyszła z recesji lat 30. XX w. i ponownie znalazła się na drodze dynamicznego wzrostu. W tym kontekście Brytyjczycy – pod intelektualnym przywództwem Keynesa – chcieli, aby międzynarodowy program i instytucje były ekspansywne, żeby umożliwić szybszą, bardziej efektywną i lepszą odbudowę gospodarczą.

Plan Keynesa zakładał utworzenie Międzynarodowej Unii Clearingowej, którą zarządzałby Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) i która wspierałaby ożywienie gospodarcze, udzielając państwom z deficytem finansowym pożyczek w pieniądzu międzynarodowym (Bancor). Być może jeszcze ważniejsze jest to, że proponowano, aby ciężar dostosowania spoczywał na krajach posiadających nadwyżki, w takim samym, a nawet większym stopniu, niż na krajach zadłużonych.

W tej koncepcji było oczywiste, że jedynym krajem dysponującym nadwyżkami są Stany Zjednoczone. Pomysł, by zmusić USA do dostosowania się w takich okolicznościach poprzez dalszą ekspansywną politykę, był nie do przyjęcia dla Amerykanów, których delegacji przewodniczył Harry Dexter White. Ameryka była potęgą i kontrolowała sytuację. System z Bretton Woods w rzeczywistości wywierał zatem presję na dostosowanie na kraje z deficytem. Fundusz mógł udzielać im pożyczek, jeśli prowadzona przez nie polityka oceniana była jako zadowalająca. Było jednak jasne, że w przypadku wystąpienia „fundamentalnej nierównowagi” może wystąpić konieczność skorygowania sztywnych kursów walutowych.

Oczywiście nikt nie wiedział, jaki może być kurs równowagi dla pokonanych takich krajów, jak Niemcy, Włochy i Japonia, lub dla krajów okupowanych i poddanych ogromnej presji gospodarczej, takich jak Francja i Holandia. Gospodarki tych państw znajdowały się jednak w opłakanym stanie, a zatem wybrany kurs wymiany obowiązujący w tamtym czasie był w większości przypadków dość niski. Z kolei Wielka Brytania utrzymała kurs wymiany 1 funt szterling = 4,04 dol., który obowiązywał przez całą II wojnę światową. W praktyce silne ożywienie, które później nastąpiło w Europie i Japonii, w stosunkowo niewielkim stopniu wynikało z ustanowienia nowego systemu międzynarodowego opracowanego w Bretton Woods, a raczej z wprowadzenia planu Marshalla z 1948 r., niezwykle hojnego i korzystnego dla beneficjentów, przy jednoczesnym prowadzeniu oświeconej i skutecznej polityki przez kraje Europy, zwłaszcza przez Adenauera i Erharda w Niemczech, a także Japonię. Pokonane kraje Europy Zachodniej i Japonia dość szybko weszły na drogę wzrostu, wspomagane przez dolary oferowane w zamian za możliwość rozmieszczenia wojsk, co było konieczne ze względu na rosnące zagrożenie ze strony Rosji w Niemczech, a także dzięki stabilności kursu walutowego zapewnianego przez system z Bretton Woods, dodatkowo wspieranego przez Europejską Unię Płatniczą oraz przez niski początkowy kurs wymiany. Doprowadziło to do stosunkowo szybkiego wzrostu, który z kolei stanowił zachętę do dalszych inwestycji, zgodnie z tak zwaną zasadą akceleracji. Inwestycje umożliwiły także tym krajom korzystanie z najnowszych osiągnięć techniki, jeszcze szybciej podnosząc wydajność.

Wielka Brytania natomiast pozostała przy wyraźnie zawyżonym kursie wymiany. Ponadto w trakcie II wojny światowej mocno wzrosło zadłużenie zagraniczne państwa, nie tylko wobec Stanów Zjednoczonych (np. z tytułu umowy pożyczki-dzierżawy), ale także wobec krajów takich jak Indie i Egipt, w postaci osławionych sald w funtach szterlingach, które ciążyły na tych starających się zarządzać kursem brytyjskiej waluty. Ostatecznie Zjednoczone Królestwo zostało zmuszone do dewaluacji waluty w 1949 r., kiedy to 18 września kurs wymiany funta został skorygowany o około 30 proc., z 4,04 dol. do 2,80 dol. Chociaż dewaluację zainicjował Londyn, to uległy jej również powiązane z funtem szterlingiem waluty ponad 19 krajów. Tak więc dewaluacja nie przywróciła przewagi konkurencyjnej Wielkiej Brytanii w oczekiwanym stopniu. Nawet wtedy rachunek bieżący pozostawał słaby.

Chociaż celem Bretton Woods było przywrócenie wolnego handlu towarami i usługami oraz stabilnej struktury kursów walutowych, w prawie wszystkich krajach biorących udział w wojnie, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, utrzymano kontrole kapitału. Mogły jednak pojawić się spekulacje – w Wielkiej Brytanii w dużej mierze oparte na słabości salda jej rachunków bieżących, w formie wyprzedzeń i opóźnień. W ten sposób eksporterzy mogli opóźniać repatriację dochodów uzyskanych za granicą tak długo, jak to możliwe, a importerzy mogli szybko kupować waluty, aby opłacić swoje rachunki, gdy pojawiła się obawa o dalszą dewaluację funta szterlinga. W rezultacie, gdy tylko brytyjska gospodarka odnotowała dość szybki wzrost, napotykała trudności z bilansem płatniczym, pogarszającym się rachunkiem obrotów bieżących, w połączeniu z niekorzystnymi wyprzedzeniami i opóźnieniami. Zawsze istniała niechęć do dalszej dewaluacji, jeśli tylko można było jej uniknąć, ponieważ było to postrzegane nie tylko jako oznaka słabości politycznej, ale także prowadziło do pewnego wzrostu inflacji, ponieważ import stawał się droższy.

Za każdym razem zatem, gdy dochodziło do boomu i rozwijała się spekulacja przeciwko funtowi szterlingowi, władze musiały ograniczyć wzrost poprzez gwałtowne podniesienie stóp procentowych i zacieśnianie polityki, nie tylko fiskalnej, ale także poprzez ograniczenie pożyczek osobistych i pożyczek dla przedsiębiorców poprzez różne formy bezpośredniej kontroli. Doprowadziło to do zjawiska powszechnie znanego jako polityka „stop and go”, w której wzrost był szybki, a następnie ustawał, warunki ekonomiczne wracały do normy, po czym ponownie dochodziło do wzrostu. Wzrost w Wielkiej Brytanii ogólnie pozostawał jednak stosunkowo niski, znacznie niższy niż w pozostałej części Europy czy w Japonii, a zasada akceleracji tak naprawdę nigdy nie zadziałała. Stopa inwestycji pozostała więc niska, a wzrost wydajności był również niższy niż w większości krajów Europy Zachodniej.

Podam przykład osobisty. Jako początkujący ekonomista dołączyłem do Departamentu Spraw Gospodarczych pod kierownictwem George’a Browna w 1965 r. i odegrałem niewielką rolę w tworzeniu Narodowego Planu, opublikowanego we wrześniu 1965 r. Celowo skopiowano w nim wcześniejsze francuskie rozwiązania w zakresie planowania indykatywnego, które postrzegano jako udany mechanizm zaczerpnięty z 30 wspaniałych lat francuskiego ożywienia gospodarczego. Nie były one jednak skuteczne, a w Wielkiej Brytanii prawie w ogóle nie zostały uruchomione, ponieważ bilans płatniczy był zbyt niestabilny, aby można było wprowadzić elementy tego mechanizmu o charakterze ekspansywnym. Premier Harold Wilson odmówił zgody na dewaluację, aby wesprzeć szybszy wzrost, który był głównym celem owego planu.

W Wikipedii napisano o tym m.in. tak: „W odpowiedzi na to wielu ekonomistów zalecało dewaluację funta, ale Wilson się opierał, podobno częściowo z obawy, że Partia Pracy, która wcześniej zdewaluowała funta szterlinga w 1949 r., zostanie okrzyknięta mianem >>partii dewaluacji<<. Wilson uważał również, że dewaluacja nieproporcjonalnie zaszkodzi Brytyjczykom o niskich dochodach i oszczędnościach oraz biedniejszym krajom Wspólnoty Narodów, w których obowiązującą walutą pozostawał funt szterling. Zamiast tego rząd zdecydował się na rozwiązanie problemu poprzez wprowadzenie tymczasowej opłaty od importu oraz wykonanie szeregu działań o charakterze deflacyjnym w celu zmniejszenia popytu, a tym samym importu. W drugiej połowie 1967 r. podjęto próbę zapobieżenia zbyt głębokiej recesji gospodarczej, stymulując wydatki konsumpcyjne na dobra trwałe przez złagodzenie warunków kredytowania, co z kolei zapobiegło wzrostowi bezrobocia”.

Mimo wsparcia MFW i innych banków centralnych, w tym w szczególności Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku, brytyjski bilans płatniczy stawał się coraz bardziej zagrożony, aż w końcu w listopadzie 1967 r. dokonano kolejnej dewaluacji, z 2,80 dol. do 2,40 dol. za jednego funta.

Rachunek obrotów bieżących i pozycja funta szterlinga w 1968 r. pozostawały jednak zagrożone, zgodnie z analizą, w myśl której dewaluacja doprowadziłaby do pojawienia się efektu J (krzywa J – red.) na rachunku obrotów bieżących, i rzeczywiście w 1969 r. nastąpiło dość silne ożywienie.

Sposób, w jaki Wielka Brytania zarządzała systemem z Bretton Woods, nie był szczególnie udany i od czasu do czasu pojawiały się wstępne plany i sugestie, że kraj może przejść jednostronnie na system płynnego kursu walutowego. Ale zarówno dla polityków, jak i Banku Anglii była to jednak zbyt radykalna sugestia. Gdy na początku lat 70. XX w. system z Bretton Woods napotkał trudności, Brytyjczycy podjęli różne próby jego utrzymania.

Nie tylko Wielka Brytania, ale także Stany Zjednoczone znalazły się pod presją rosnącej siły konkurencyjnej, zwłaszcza Niemiec i Japonii. Ponieważ kraje te się rozwijały i miały duże nadwyżki na rachunku obrotów bieżących, rosły także ich rezerwy dolarowe. Doprowadziło to do dobrze znanego dylematu Triffina, w którym salda dolarowe utrzymywane za granicą rosły stosunkowo szybko w stosunku do zasobów złota przechowywanych w Stanach Zjednoczonych, a osoby sprzeciwiające się hegemonii USA, takie jak Charles de Gaulle, wykorzystywały salda dolarowe państw do wycofywania złota. Niedobór złota w stosunku do ich zadłużenia zagranicznego w USA mógł zostać rozwiązany poprzez znaczną korektę wyceny złota. Głównymi jednak jej beneficjentami byliby najwięksi producenci tego szlachetnego kruszcu, czyli Rosja i RPA. Z tych powodów Stany Zjednoczone nie były wówczas gotowe, aby rozważyć taką korektę wyceny złota jako sposób na uratowanie systemu z Bretton Woods. Tak więc prezydent Nixon położył mu kres w 1971 r.

Wybory powszechne (w Wielkiej Brytanii) w czerwcu 1970 r. wygrali Konserwatyści, a przejście ze sztywnego, ale możliwego do regulowania systemu kursów walutowych na system płynnych kursów walutowych było postrzegane przez premiera Heatha i kanclerza skarbu Barbera jako okazja do odejścia od polityki „stop and go”, dlatego rozpoczęto program ożywienia gospodarki na masową skalę, wierząc, że ograniczenia bilansu płatniczego już nie występują. Niestety, indeksacja wynagrodzeń, którą Heath obiecał związkom zawodowym, aby zachęcić je do poparcia jego ekspansywnej polityki, zbiegła się z gwałtownym wzrostem cen ropy w następstwie wojny arabsko-izraelskiej w 1973 r. – szokiem podażowym, który był nie tylko bardziej nieoczekiwany, ale także znacznie poważniejszy niż ten będący pokłosiem inwazji Rosji na Ukrainę. Rezultatem był ogromny wzrost inflacji, ale to już inna historia.

System z Bretton Woods niósł ze sobą wiele korzyści. Pomógł odbudować gospodarki Europy Zachodniej i Japonii. Podkreślił i utrzymał przywództwo USA na świecie. Pozwolił zachować stabilność zewnętrzną i stabilność kursu wymiany, których tak bardzo brakowało w latach 30. XX w.

Wiązało się to jednak z kosztami, szczególnie dla Wielkiej Brytanii. Po II wojnie światowej kraj ten mógł poradzić sobie znacznie lepiej, wykorzystując ogólne rezerwy finansowe. Początkowo pociągałoby to za sobą jeszcze większe trudności dla wyczerpanej już ludności i mogłoby być trudne do uzasadnienia przez polityków, ale dzięki temu można by było uniknąć sytuacji, w której brytyjska gospodarka radziła sobie znacznie gorzej niż większość jej sąsiadów i konkurentów w Europie Zachodniej w ciągu trzech dekad następujących po II wojnie światowej.

 

Charles Goodhart



TPL_BACKTOTOP