U samobójców kumulują się przeżycia wewnętrzne i stresujące sytuacje. Czasem nie dający się przewidzieć drobiazg prowokuje do tragicznego kroku. O samobójstwach mówi psychiatra z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi dr hab. Agnieszka Gmitrowicz.

PAP: W mediach można znaleźć wiele komentarzy i stereotypowych opinii na temat samobójstw, np. niedowierzanie, że targnąć się na swoje życie może silny, bezkompromisowy mężczyzna o zdecydowanym charakterze. Czy rzeczywiście jest tak, że pewne cechy osobowości czynią potencjalnych samobójców z niektórych z nas, a z innych nie?

Agnieszka Gmitrowicz: Ja nigdy bym się nie podjęła wytłumaczenia, dlaczego ktoś popełnił samobójstwo, jeśli tej osoby nie poznałam i nie mogłam jej wcześniej zdiagnozować. Problem samobójstw jest bardzo złożony, a każda osoba ma inną historię życia. Zidentyfikowane zostały oczywiście różne czynniki ryzyka. Samobójstwo nie jest przeważnie czymś, co się zdarza bez uprzedzenia. To bardzo często jest proces. Można go przedstawić w postaci wykresu. Na jednej osi można zaznaczyć czynniki ryzyka genetyczne i uwarunkowania osobowościowe, a na drugiej osi można odłożyć stresory, czyli kolejne sytuacje w życiu powodujące stres. Jeżeli dojdzie do pewnej kumulacji, czyli u osoby, która ma predyspozycje (tzw. podatność) skumulują się negatywne doświadczenia i kryzysy, to ryzyko zamachu samobójczego znacząco wzrasta, szczególnie, gdy wystąpi sytuacja spustowa (np. poniżenie). W ramach takiego procesu może też dojść do wygaszenia myśli samobójczych. 30 proc. młodych osób ma myśli samobójcze. Wiąże się to z kryzysem tożsamości, z dojrzewaniem. Nie zawsze kończy się to jakimś zachowaniem ryzykownym dla życia czy zdrowia. Natomiast kilka procent ludzi, a w niektórych krajach nawet 10 proc., dokonuje zamachu samobójczego świadomie i z zamiarem pozbawienia się życia.

PAP: Jakie cechy ma osoba, o której mówi się, że ma predyspozycje do popełnienia samobójstwa?

AG: Niewątpliwie badania psychologów i psychiatrów wykazały, że istnieje coś takiego jak portret, czy też zestaw cech osobowości, które mogą sprzyjać zachowaniom samobójczym. To są osoby impulsywne, agresywne, osoby o niskiej samoocenie, osoby z przewlekłym poczuciem beznadziejności czy braku celu w życiu. Można stworzyć długą listę czynników ryzyka. Bardzo zagrożone są młode osoby dokonujące samookaleczeń (co idzie w parze z impulsywnością i agresją) ludzie, którzy łatwo dają się sprowokować, ci, którzy mają ograniczone zdolności poznawcze, np. cierpią na widzenie „tunelowe” (brak innych dróg wyjścia z sytuacji), myślenie „czarno-białe” (wszystko albo nic) i nie są w stanie dostrzegać pozytywnych cech czy zjawisk, a tylko negatywne. Są też osoby, które nie są zdolne do pamiętania dobrych wydarzeń i pamiętają tylko trudne. Badania nad bliźniętami jednojajowymi wykazały, że jest między nimi duża zgodność pod względem podejmowania prób samobójczych, nawet powyżej 12 proc. Nie wiadomo jednak czy ta zgodność wynikać może z występowania u rodzeństwa podobnych zaburzeń np. depresyjnych (podatności), czy z tych samych negatywnych oddziaływań środowiska rodzinnego. Takich czynników jest o wiele więcej. Przy czym u jednej osoby może występować bardzo wiele z tych zjawisk, a nie rozwinie się u niej proces samobójczy, bo np. będzie chrześcijaninem, wierzącym, że samobójstwo to grzech, lub będą występować inne czynniki protekcyjne, jak: wsparcie rodziny, przyjaciół, dobre umiejętności społeczne, asertywność, zdolności rozwiązywania problemów, właściwego komunikowania potrzeb. Natomiast u innej osoby, mimo braku podatności i licznych czynników ochronnych, może wystąpić nagle taki rodzaj stresora (np. utrata bliskich podczas kataklizmu), który przerośnie jej możliwości adaptacyjne i doprowadzi do samobójstwa.

PAP: Czyli można przewidzieć, kto jest potencjalnym samobójcą?

AG: Bez wnikliwej analizy procesu zachodzącego u konkretnej osoby nie można powiedzieć, że ktoś na pewno tego nie zrobi lub na pewno to zrobi. Nawet ktoś, kto miał ciąg zachowań samobójczych, pod wpływem prawidłowej terapii lekami, czy psychoterapii może zaniechać kolejnych prób. Mam w pamięci wielu takich pacjentów. Natomiast trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że u ponad 90 proc. osób po próbach samobójczych badania wykazywały zaburzenia psychiczne. Najczęściej są to zaburzenia depresyjne. Czyli nie można powiedzieć, że konkretna osobowość czy sytuacja kryzysowa determinują zachowania samobójcze, bo jeśli weźmiemy pod uwagę, że znaczny odsetek ofiar samobójstw ma różne zaburzenia psychiczne, w tym najczęściej depresję, to ranga czynników ryzyka rozkłada się już inaczej.

PAP: Mówiła Pani o stresorach, czyli okolicznościach, które mogą skłonić do samobójstwa. Są badania, które wykazują, że częściej odbierają sobie życie osoby zmagające się z ciężką chorobą lub po niepomyślnej diagnozie. Czy rzeczywiście stan zdrowia (poza chorobami psychicznymi) może być powodem samobójstwa?

AG: Cukrzyca, astma oskrzelowa, choroba nowotworowa - niewątpliwie to są te choroby, które sprzyjają myśleniu, że życie nie ma sensu i jest beznadziejne. Jeśli pojawia się uczucie beznadziejności, bezsensu nawet u osoby, która nie była chora psychicznie, jest to sygnał wskazujący na wysokie ryzyko samobójstwa. Osobom, które zachorowały przewlekle i nie otrzymują właściwego wsparcia, rozpada się dotychczasowe życie. Poza tym jest większe przyzwolenie społeczne na akty samobójstwa, gdy ofiara była terminalnie chora. Ale tu też nie można uogólniać. Znam osoby, które dowiedziały się, że chorują na chorobę nowotworową i które wcześniej miały myśli samobójcze i depresję, a po diagnozie te myśli ustały. Po prostu poczuły, że to, co się działo wcześniej ma inną rangę i zupełnie zmieniły postawę życiową.

PAP: A czy coś takiego może się wydarzyć nagle, tak, że otoczenie w ogóle nie będzie się tego spodziewać, lub pod wpływem błahego wydarzenia, które zdrowego człowieka nie wyprowadza z równowagi?

AG: Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy zdrowy człowiek. To, że ktoś funkcjonuje zgodnie z kanonem, z jakimiś normami społecznymi, nie znaczy wcale, że jest zdrowy. Mało możemy powiedzieć o człowieku tylko na podstawie tego, że chodzi zwyczajnie po ulicy, zachowuje się tak jak inni i jest ubrany tak jak inni. Naszych pacjentów musimy zawsze pytać o tendencje samobójcze, bo część ludzi po prostu nie ujawnia takich zamiarów. Oczywiście bywa tak, że następuje nagła zbieżność jakiejś sytuacji zewnętrznej z aktualną kondycją wewnętrzną. I wtedy stresor jest trudny do udźwignięcia. Czasem może to być pozornie nieistotna rzecz - sms, wiadomość usłyszana w mediach. Otoczenie nie musi zdawać sobie z tego sprawy. Tzw. zwykła sytuacja może być dla kogoś niezwykła, a nawet czasem paradoksalnie stanowić szczególne obciążenie, bo trzeba się wtedy zachowywać jak gdyby nigdy nic, a w środku dzieje się coś bardzo trudnego, obciążającego psychicznie, a czasem i fizycznie.

PAP: Z czym związane są myśli samobójcze młodych ludzi, z burzą hormonalną w okresie dojrzewania?

AG: Okres dojrzewania jest łączony z zaburzeniami tożsamości, z niepewnością siebie, ambiwalencją, często z niską samooceną. Młody człowiek zmaga się ze zmianą ról w życiu. To wszystko powoduje sytuację kryzysową, nawet mówi się o kryzysie dojrzewania. A każdy kryzys może uaktywnić bądź sprowokować wystąpienie myśli samobójczych. I dlatego wśród młodzieży odsetek samobójstw, w stosunku do wszystkich innych przyczyn zgonów jest bardzo wysoki. W 2010 r. w populacji polskiej młodzieży w grupie wiekowej 15-19 lat odnotowano ich 18 proc. To jest na poziomie zgonów w wyniku wypadków komunikacyjnych.

PAP: Jak powinny się zachowywać rodziny lub przyjaciele, którzy podejrzewają, że bliska osoba planuje samobójstwo?

AG: Przede wszystkim towarzyszyć im bez przerwy, nadzorować i wysłuchiwać. Nie należy mówić: "Weź się w garść". Nie należy też tego utrzymywać w tajemnicy, bo potrzebna jest jak najszersza sieć wsparcia, żeby taką osobę chronić. Rodzina powinna pójść z taką osobą do specjalisty, np. psychiatry czy psychologa (koniecznie z doświadczeniem klinicznym). Jeśli są zwerbalizowane myśli i plany samobójcze, to obowiązkowo trzeba się udać do psychiatry. Mam w swojej praktyce lekarskiej wielu pacjentów, którzy sami przychodzą, kiedy są w kryzysie samobójczym. Nie godzą się na te myśli i obawiają się, że mogą coś sobie zrobić, a tym samym bardzo obciążyć tym bliskich, i proszą o pomoc. Wtedy badam dokładnie wszystkie aspekty zdrowia psychicznego. Jeżeli stwierdza się depresję, to należy ją leczyć zgodnie ze ściśle ustalonymi standardami psychiatrycznymi. Usuwamy w ten sposób przyczynę występowania myśli samobójczych. Podobnie z innymi zaburzeniami takimi jak schizofrenia, anoreksja, zaburzenia zachowania, zaburzenia snu czy niepokój psychiczny i stany lękowe.


Rozmawiała Urszula Rybicka

PAP - Nauka w Polsce

ula/ mki/ tot/

Źródło informacji: https://naukawpolsce.pap.pl

 



TPL_BACKTOTOP