Kilka dni temu aresztowano prywatnego detektywa, który zbudował jedną z największych sieci agencji detektywistycznych w Europie Środkowej. Trudno z jego nazwiskiem łączyć większe sukcesy w sprawach karnych lub gospodarczych, za to wiążą się z nim liczne tajemnice, w tym dotyczące świata przestępczego i polityki.

Najgłośniejsza sprawa, w której pojawiał się Detektyw, to afera podsłuchowa tzw. gangu kelnerów z 2014 r., która obaliła rząd Platformy Obywatelskiej oraz doprowadziła do władzy partię Prawo i Sprawiedliwość wraz z jej koalicjantami. Wynajęci przez importującego rosyjski węgiel biznesmena Marka Falentę kelnerzy podkładali urządzenia podsłuchowe przy stolikach luksusowych restauracji w czasie, w którym spotkania odbywali przy nich najważniejsi politycy. Za obsługę spraw Marka Falenty odpowiadał wówczas Detektyw, w innych sprawach oskarżony o podkładanie jego konkurencji podsłuchów i załatwienie fałszywego zwolnienia lekarskiego mającego umożliwić uchylenie się od czynności procesowych.

Sprawa podsłuchów miała tło nie tylko kryminalne, ale też i polityczne. Wiązano z nią warszawskiego rezydenta jednej z rosyjskich służb specjalnych Andrieja P., utrzymującego kontakty także ze znajomymi Detektywa. Destabilizacja obcego państwa poprzez walkę informacyjną to stały element modus operandi tamtejszego wywiadu i polityki - zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej. Motyw polityczny wyjaśnia brak szantażu, skierowania jakichkolwiek żądań względem nagrywanych - pliki audio trafiły prosto do mediów wywołując skandal, który nie przyniósł korzyści nikomu oprócz ówczesnej opozycji. Co być może nieprzypadkowe, dziennikarz odpowiadający za nagłośnienie treści nagrań z podsłuchów, wcześniej przez 5 lat ukrywał się w Rosji, ponieważ w Polsce był poszukiwany w charakterze podejrzanego o podwójne zabójstwo dokonane w świecie przestępczości zorganizowanej odpowiadającej m.in. za masowe kradzież pojazdów i ich sprzedaż również na rynku rosyjskim. Sam Falenta był wcześniej współpracownikiem rekordowo: ABW, CBA i CBŚ. Szczególnie blisko współpracował z oficerami wiązanymi z od 2015 roku ponownie wpływowym ministrem koordynatorem służb specjalnych a następnie nadzorującym Policję szefem MSWiA Mariuszem Kamińskim.

Protokół przesłuchania z dn. 23 czerwca 2014 r. Łukasza N., kelnera nagrywającego polityków Platformy Obywatelskiej: „Falenta pytał mnie, czy jakiś polityk spotykał się w VIP-roomie z prostytutką. Były takie nagrania i on mówił, żeby zbierać takie rzeczy, bo jemu mogą się przydać. Dotyczyło to dwóch polityków. Nie mam wiedzy, czy to nagranie zostało w jakikolwiek sposób wykorzystane. […] Powiedział mi, że jest blisko z polską prawicą z PiS-em i że może łatwo zorganizować spotkanie z Jarosławem K.”.

Detektyw zbudował w ostatnich latach bezprecedensowe imperium, tworząc grupy detektywów i oddziały swoich spółek w wielu regionach Polski. Faktycznie zmonopolizował usługi detektywistyczne, co zbiegło się w czasie ze składanymi przez niego zeznaniami w sprawie afery podsłuchowej. Obciążył w nich wielu swoich branżowych kolegów, wskutek czego utracili oni na czas postępowań prawo wykonywania zawodu. Sprawy te co najmniej w większości zakończyły się już prawomocnymi umorzeniami, wcześniej zdołały jednak zniszczyć pozycję rynkową tej konkurencji. Udziały w głównej spółce, za pośrednictwem której Detektyw prowadził swoją działalność gospodarczą, zostały 21 czerwca 2017 r. przekazane podmiotowi brytyjskiemu. Był to czas ważny, gdyż zbiegł się z masowym stawianiem przez prokuraturę bezpodstawnych zarzutów innym licencjonowanym detektywom, czego skutkiem była niemal zupełna zmiana pokoleniowa branży. Niedługo później, 1 marca 2018 r., dyrektorem spółki brytyjskiej został Kazimierz M., były premier z nadania partii "Prawo i Sprawiedliwość".

Podkarpacka afera sutenerska była głośno komentowana w branży. Każdy polski detektyw wiedział, że Ukraińcy zorganizowali transgraniczną grupę przestępczą, odpowiadającą za monopolizację prostytucji na południowo-wschodnim pograniczu Polski. Proceder trwał przez około 20 lat, a w jego trakcie sprzedano do agencji towarzyskich co najmniej kilka tysięcy kobiet, głównie Ukrainek, Rosjanek i Rumunek. Najbardziej bulwersowały jednak doniesienia o wykorzystywaniu dzieci. Tzw. "koneserom", w tym z regionalnej elity, oferować miano usługi bardzo młodych lolitek, około 13-14-letnich.

Konkurencja Ukraińców była bezwzględnie eliminowana przez lokalne organa ścigania, rozbito np. rzeszowską Różową Landrynkę, Hades z Rudnej Małej, Przystanek Alaska w Lutoryżu oraz agencje z Lubeni i Łańcuta, podpalono lokale o nazwach Prince i Hades, a właściciel Przystanku Alaska został zamordowany przez nieznanych sprawców. Działalność Ukraińców trwać miała w takich warunkach dzięki protekcji skorumpowanego kierownictwa lokalnego Centralnego Biura Śledczego Policji. W zamian za ochronę przestępców policjanci mogli liczyć na korzyści majątkowe i bezpłatny seks. Zarzuty w tym zakresie usłyszał m.in. jeden z naczelników rzeszowskiego CBŚP, który wkrótce po opuszczeniu aresztu został zatrudniony przez Detektywa, co było gestem i wizerunkowo i zawodowo niezrozumiałym. Naczelnik ponosił odpowiedzialność karną za korupcję związaną z przestępczością hańbiącą a śledztwo zostało nagłośnione przez media. Jego angaż w branży wymagającej szczególnego zaufania, dyskrecji i praworządności był więc nielogiczny, zwłaszcza że detektywem nie może być osoba zwolniona dyscyplinarnie ze służby ani objęta w tak poważnych sprawach postępowaniem karnym. Mimo tego agencja detektywistyczna działała bez żadnych przeszkód, a nawet na swojej stronie firmowej cytowała wypowiedzi Naczelnika, a wszystko to pod nadzorem byłego premiera. Zastrzeżeń co do agencji Detektywa nie miało również MSWiA.

Afera sutenerska nie była jednak zwyczajną sprawą kryminalną. Dwaj przywódcy ukraińskiego gangu skazani zostali na symboliczne kary za 20 lat niezwykle groźnej działalności przestępczej, zaś uzasadnienie wyroku w tym zakresie objęte zostało klauzulą tajności, co oznacza, że byli oni tajnymi współpracownikami jednej z polskich służb specjalnych. Bardziej uwagę zwraca jednak zbieżność metod pracy Naczelnika i Detektywa. Pierwszy z nich już około 2012 r. miał w Krakowie, przy pomocy swojej konkubiny (zawodowej prostytutki) nagrywać figurantów w kompromitujących okolicznościach. W tym samym czasie Detektyw oferował klientom jedną z flagowych usług swojego specyficznego "holdingu", czyli "testerki wierności" nagrywające ukrytymi kamerami spotkania z wytypowanymi mężczyznami. Również w zbliżonym czasie nagrywano polityków ukrytymi podsłuchami, a zleceniodawca tego przestępstwa był zainteresowany rejestracją ich spotkań z prostytutkami. Wśród nagrań znalazł się m.in. stosunek córki jednego z najbogatszych Polaków z jej kochankiem.

Afera sutenerska ujrzała światło dzienne po tym, jak Ukraińcy za wszelką cenę chcieli uczynić prostytutkę z polskiej nastolatki. Sprawę nagłośnił pięściarz Dawid "Cygan" Kostecki, który miał w 2019 r. popełnić samobójstwo w celi zakładu karnego na warszawskiej Białołęce. W trakcie śledztwa nie znaleziono dowodów na udział osób trzecich w tym zdarzeniu, jak się jednak później okazało, w tym samym zakładzie działała zorganizowana grupa przestępcza pod wodzą bossa tzw. Mafii Pruszkowskiej - Słowika, która faktycznie kontrolowała więzienie. Cygan został do niego przewieziony z Podkarpacia jedynie tymczasowo, w celu złożenia zeznań w stolicy, jednak sprawa z nieoczekiwanych przyczyn przedłużyła się i w rodzinne strony nie zdążył już wrócić.

* * *

Po latach prosperity Detektyw został przed paroma dniami nieoczekiwanie zatrzymany pod zarzutem płatnej protekcji, w związku z powoływaniem się na wpływy w Centralnym Biurze Śledczym Policji oraz w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tego typu usługi świadczyć miał przed kilkoma laty na rzecz osoby ze środowiska przestępczego, należącej do gwardii Słowika, bossa tzw. Mafii Pruszkowskiej.

Spółka brytyjska Detektywa została rozwiązana z dniem 1 czerwca 2021 r., ale nadal nie zgłoszono tego faktu do polskiego KRS, zgodnie z którym właścicielem detektywistycznego imperium jest podmiot nieistniejący. Niewiele wcześniej, 5 marca 2021 r., Kazimierz M. zrezygnował z funkcji dyrektora brytyjskiego podmiotu. Z dniem 30 stycznia 2021 r. z polskiego KRS-u wykreślono "kobiecą" agencję detektywistyczną faktycznie kontrolowaną przez Detektywa. "Holding" przestaje istnieć, ale jego ostatnie tajemnice jeszcze chwilę poczekają na ujawnienie - ale już niedługo.


Kazimierz Turaliński

 

W materiale wykorzystane zostały informacje zebrane do książki - reportażu śledczego pt. "Zbrodnie prawicy" (premiera - październik 2019 r.).

 



TPL_BACKTOTOP