Banditto, prezessa, romantiko, mruczando - to przykłady żartobliwych włoskopodobnych form językowych przytoczone w książce „Italiano vero. Leksyka włoska w polszczyźnie XXI wieku”. Tom przedstawili w Rzymie autorzy Joanna Ciesielka i Łukasz Jan Berezowski. Mówili też o błędnym wykorzystaniu włoskich słów.
Podczas spotkania w stacji Polskiej Akademii Nauk w Wiecznym Mieście autorzy z zakładu italianistyki Uniwersytetu Łódzkiego podali liczne przykłady zapożyczeń z kultury i języka włoskiego obecnych w literaturze, sztuce, muzyce, mediach, debacie publicznej, socjologii, w handlu i gastronomii, reklamie, języku potocznym oraz wielu innych dziedzinach. W polszczyźnie, przypomnieli, łączą się ślady dawnej obecności Włochów w Polsce, przede wszystkim w czasach królowej Bony Sforzy, a także artystów na dworze króla Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz współczesnego języka włoskiego.
Italianiści przedstawili lingwistyczne niespodzianki, prawdziwe italianizmy i tzw. formy hybrydalne, słowa uznawane za neoitalianizmy, ale i pseudoitalianizmy, czyli takie, które tylko pozornie nawiązują do języka włoskiego. W tej ostatniej kategorii wymieniono takie słowa jak: buraczotto, kaszotto, problemo, strzelando.
Korzystając z ponad 2 tysięcy źródeł Joanna Ciesielka i Łukasz Jan Berezowski przywołali w obszernym tomie także przykłady zapożyczeń w mediach; jedno z nich to „pendolino legislacyjne”, jak nazwano szybką pracę nad ustawami.
Język polskiej informacji i publicystyki oraz debaty publicznej obfituje w nawiązania do włoskich pojęć. Używane jest w oryginale, dla wzmocnienia efektu, włoskie słowo omerta (zmowa milczenia). Włoskimi frazami lubią posługiwać się politycy i publicyści w mediach społecznościowych pisząc na przykład: „Watergate alla polacca”. Polska prasa z kolei, odnotowano, używa zarówno pisowni „mafiosi”, jak i „mafiozi”.
W czasie rzymskiego wieczoru mówiono o zjawisku określonym przez naukowców jako naturalizacja pisowni wzorca włoskiego według zasad ortografii polskiej. W reklamie operatora telefonii komórkowej pojawił się napis: „bońdżiorno”, nawiązujący do buon giorno.
Italianiści wskazali także tendencję, polegającą na klasyfikacji rzeczownika liczby mnogiej jako pojedynczej. Tu przykładem jest częste po polsku używanie słowa „panini” (kanapki) w odniesieniu tylko do jednej sztuki. Kanapka to panino. W portalu internetowym o profilu rozrywkowym znana polska aktorka opowiadała, że czasem chodzi za nią „jakiś paparazzi”, podczas gdy jest to liczba mnoga. Supermarkety czasem nie sprzedają chleba, ale „pane”, co ma sugerować, że to włoskie pieczywo.
W handlu i gastronomii nie brakuje błędów w pisowni włoskich dań i produktów: wielki międzynarodowy koncern sprzedaje danie z makaronu pod nazwą „arrabiata”, podczas gdy ten pikantny sos nazywa się arrabbiata. W karcie barów można znaleźć „Proseccio” zamiast Prosecco.
Podczas językowej debaty w rzymskiej stacji PAN odnotowano, że niezbyt popularne jest w Polsce słowo pizzaiolo, oznaczające piekarza pizzy. W polskiej gastronomii dominują takie słowa, jak „pizzer”, „pizzerman”, „pizzamaster”, a nawet „pizzerz”. Utrapieniem dla wielu italianistów oraz osób znających włoskich jest też, jak przyznano, powszechne błędne akcentowanie deseru tiramisu'. (PAP)
Z Rzymu Sylwia Wysocka
sw/ kb/
Źródło informacji: https://naukawpolsce.pl