Obniżony nastrój, zaburzenia snu, niemożność odczuwania radości, pesymistyczne, a czasem i samobójcze myśli – to niektóre objawy depresji. Pacjent udaje się do psychiatry, dostaje leki, często odbywa sesje u terapeuty… i poprawy nie ma w ogóle, albo jest niewielka. Tego rodzaju odpowiedź na leczenie wcale rzadka nie jest – psychiatrzy mówią wtedy, że mają do czynienia z pacjentem chorującym na depresję lekooporną.
To wcale nie jest takie rzadkie zjawisko. „Pierwsza kuracja przeciwdepresyjna, zastosowana w trakcie danego epizodu, zapewnia remisję jedynie u 20–30 proc. chorych. Około 30–40 proc. chorych na nią nie reaguje (w czasie danego epizodu), u 70–80 proc. nie odnotowuje się pełnej poprawy (remisji), 20 proc. nie powraca do zdrowia w okresie dwóch lat, a u 10 proc. przewlekły stan depresji utrzymuje się mimo licznych interwencji terapeutycznych” – napisał prof. Stanisław Pużyński w komentarzu do artykułu przeglądowego na temat depresji lekoopornej, autorstwa dwóch badaczy: Berlima i Tureckiego (przedruk w języku polskim zamieścił portal Medycyna Praktyczna).
Jedna z firm farmaceutycznych, która zainicjowała właśnie kampanię „Powrót z depresji”, w notce prasowej informuje, że szacuje się, iż w Polsce problem depresji lekoopornej może dotyczyć aż 600 tysięcy osób. Zaznaczyć też trzeba, że psychiatrzy zdają sobie sprawę z tego, iż część pacjentów zbyt pobieżnie jest klasyfikowanych jako „opornych na leczenie”. „Czasem mamy do czynienia z >>lekoopornością rzekomą<<, w której brak zamierzonego efektu terapeutycznego wynika z nieadekwatnej farmakoterapii, interakcji między lekami podawanymi choremu czy mylnego rozpoznania depresji. Wykazano, że około 60 proc. chorych >>lekoopornych<< w rzeczywistości należy do grupy osób z lekoopornością rzekomą, a u ponad połowy z nich zastosowano leczenie zbyt małymi dawkami leków, które ponadto chorzy często przyjmowali nieregularnie” – zastrzega w komentarzu prof. Pużyński.
Relacja pacjent-lekarz kluczowa
W terapii każdej choroby jedną z najistotniejszych kwestii jest z jednej strony fachowość lekarza, a z drugiej zaufanie do niego pacjenta. A bywa z tym różnie. Sytuacja być może komplikuje się jeszcze bardziej w dziedzinie psychiatrii – zaburzenia psychiczne, korzystanie z pomocy specjalistów w razie doświadczenia takich – wciąż jeszcze stygmatyzują. „Konsultacja ze specjalistą jest odkładana przez pacjentów na kolejny tydzień, miesiąc, rok” – ubolewa prof. Janusz Heitzman, były dyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii.
Panują też szkodliwe mity dotyczące leków przeciwdepresyjnych – że np. uzależniają (nieprawda, silny potencjał uzależniający mają środki nasenne), zmieniają osobowość (nieprawda, osobowość nie zmienia się). Nic dziwnego, że jeśli pacjent nie rozwieje swoich wątpliwości z lekarzem, albo lekarz niewystarczająco wyjaśni pacjentowi sensu i sposobu działań leczniczych, może nieregularnie przyjmować leki, zmniejszać dawki itp.
„Warunkiem efektywnego leczenia przeciwdepresyjnego jest odpowiedni i adekwatny sposób prowadzenia terapii. Takie adekwatne leczenie polega na wyborze właściwego leku, określeniu dawki terapeutycznej (…) po ewentualnym oznaczeniu stężenia leku we krwi oraz stosowaniu leków w dawkach terapeutycznych przez odpowiedni okres (co najmniej 6–8 tyg.). Należy ponadto ocenić stan somatyczny i współwystępujące choroby oraz przeanalizować stosowane w terapii tych chorób leki i ewentualne interakcje, które między nimi mogą zachodzić. Konieczne jest uwzględnienie czynników psychologicznych podtrzymujących depresję i zapewnienie choremu pomocy psychoterapeutycznej. Bardzo ważne jest upewnienie się, czy chory przyjmuje leki zgodnie z zaleceniami” – podkreśla prof. Pużyński.
Depresja lekooporna: przyczyny
Warto wiedzieć, że nieadekwatne leczenie depresji to wzrost ryzyka wystąpienia depresji lekoopornej. Inne przyczyny to na przykład przewlekłe choroby. Mówił o tym w wywiadzie dla „Serwisu Zdrowie” prof. Piotr Gałecki, krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii. Wskazywał, że te osoby, które cierpią na choroby ogólnoustrojowe, takie jak na przykład cukrzyca, reumatoidalne zapalenie stawów (RZS), choroba Hashimoto, znajdują się w grupie ryzyka depresji lekoopornej.
„Takie schorzenie jest też czynnikiem ryzyka epizodu depresyjnego, który nie będzie miał nic wspólnego ze stresorami psychologicznymi pochodzącymi ze środowiska, czyli na przykład doświadczenia straty, czy z cechami osobowościowymi takiej osoby. Ten epizod depresyjny będzie wynikał bowiem z faktu nasilenia się choroby podstawowej, którą jest RZS, Hashimoto czy inne tego typu schorzenie” - mówił.
Psychiatrzy podkreślają, że w takiej sytuacji konieczne jest dobre leczenie tych chorób i szczególne zwrócenie uwagi na higienę życia, czyli np. dobry odpoczynek. Warto też pamiętać, że mimo wszystko depresję da się leczyć, nawet taką lekooporną. Nagrodą jest remisja, a zatem normalna koordynacja, wydolność intelektualna, umiejętność cieszenia się, spokojny sen. Po prostu życie.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie