Obchody 77. rocznicy zdobycia przez powstańców warszawskich Reduty Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW) były poświęcone służbie medycznej – w szczególności działającemu na terenie Wytwórni szpitalowi polowemu kierowanemu przez dr Hannę Petrynowską, ps. Rana.
„Doktor >>Rana<< jest przykładem lekarza, dla którego najcenniejszą wartością jest ludzkie życie. Zginęła, bo nie wykonała rozkazu niemieckich oprawców. Rozkazu, który nakazał jej odejść od stołu operacyjnego, na którym leżał pacjent” – powiedział Waldemar Kraska, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.
Dr Hanna Petrynowska objęła funkcję lekarza zakładowego w PWPW po mężu – dr. Marianie Petrynowskim, który w 1940 r. zginął w obozie w Mauthausen. Zaprzysiężona w konspiracji pod pseudonimem „Rana” została szefem sanitarnym samodzielnej Grupy PWB/17 (Podziemnej Wytwórni Banknotów) – w czasie Powstania Warszawskiego PWB/17/S.
Sanitariat, w pierwszych dniach powstania oznaczony jako punkt opatrunkowy nr 3, mieścił się w podziemiach bloku „F” wytwórni. Bardzo szybko został przekwalifikowany na szpital polowy, przyjmując coraz więcej rannych. „Dr Petrynowska prowadziła ten szpital w czasie Powstania Warszawskiego. Razem z pielęgniarkami i felczerkami walczyła tutaj na pierwszej linii, bardzo często bez prądu, bez wentylacji, w tych ciemnych pomieszczeniach zupełnie niepasujących do szpitala, walczyła o życie wszystkich ludzi, opatrywała też rannych Niemców” – podkreślił Piotr Ciompa, członek zarządu PWPW.
Sanitariuszka Halina Czechówna, ps. Lilka we wspomnieniach pisała o ciężkich warunkach pracy szpitala polowego: „Dr Petrynowska, z naszą pomocą, zmuszona była sama amputować ręce i nogi, a stołem operacyjnym była leżanka lub podłoga (…). Miałyśmy mało chloroformu i narkozę stosowało się półdawkami. Ranny wyrywał się i trzeba było wielkiej siły, aby go przytrzymać”.
Wytwórnia, która zdaniem Niemców była twierdzą nie do zdobycia, została zajęta przez powstańców 2 sierpnia o godz. 11. Ten wyczyn i utrzymanie reduty przez niemal cztery tygodnie pod nieustannym obstrzałem ciężkiej artylerii z Cytadeli, dział pociągu pancernego oraz wyrzutni bomb zwanych "szafami" - graniczyły z cudem. Rankiem 26 sierpnia półtonowa „szafa” przebiła się do bloku „F” demolując pomieszczenia szpitala, który został przeniesiony do schronu Prezydenta RP Ignacego Mościckiego w najgłębszych podziemiach wytwórni.
26 sierpnia Niemcy przystąpili do decydującego ataku i wtargnęli na teren PWPW. Rozpoczęła się walka o kolejne pomieszczenia. Dowództwo powstańcze podjęło decyzję o wycofaniu resztek załogi na Starówkę. Wraz z powstańcami ewakuowano lżej rannych. Dr „Rana” zwolniła ze służby część personelu medycznego, jednak pomimo tego, że nakłaniano ją do wyjścia razem z wojskiem, została z najciężej rannymi.
28 sierpnia Niemcy zaczęli wrzucać granaty do pomieszczenia szpitalnego wywołując pożar. Dr Petrynowska stanęła u podnóża schodów wołając po niemiecku, że tu jest szpital. Granaty padały nadal. Jeden z odłamków ugodził dr „Ranę”. 50 ciężko rannych powstańców zostało zabitych na swoich posłaniach.
Magdalena Łucyan w książce „Powstańcy” przytacza słowa Juliusza Kuleszy „Julka”, powstańca z Grupy PWB/17/S: „Myśleliśmy tak: przecież wojsko walczy z wojskiem, są zasady, rannych się nie morduje! A oni tych rannych wymordowali. Najpierw posypały się im granaty na głowę. Niemcy mieli w zwyczaju wrzucać je do różnych pomieszczeń profilaktycznie. Doktor Petrynowska dobrze znała niemiecki, stanęła więc pod włazem i zaczęła krzyczeć, żeby nie strzelać, że tu są ranni, lazaret! Musieli to słyszeć, ale granaty leciały dalej! Jeden tak się rozerwał, że dostała w brzuch. Sanitariuszka, która była blisko, relacjonowała, że doktor Petrynowska miała otwartą jamę brzuszną, osunęła się na krzesło i wykrwawiła. I właśnie to wydarzenie sprawia, że nigdy bym nie podał ręki żadnemu z nich”.
Z powstańczej załogi PWPW, która w kulminacyjnym okresie walk liczyła ok. 600 osób, zginęło ponad 100 osób, w tym 30 kobiet. Dr Hanna Petrynowska została pośmiertnie odznaczona Krzyżem V klasy Orderu Wojennego Virtuti Militari. „Oddała życie za nas – za to, jakimi Polakami jesteśmy dzisiaj” – podkreślił Piotr Ciompa.
„Polak to człowiek dumny, Polak to człowiek, który klęka tylko przed Bogiem, nigdy nie zgina karku przed żadną przemocą i z każdego poniżenia i upadku podźwignie się zawsze – tak jak Warszawa” - powiedział Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Na terenie Warszawy funkcjonowało w czasie powstania ok. 200 szpitali polowych i punktów sanitarnych. Minister Waldemar Kraska przypomniał, że pracowało w nich ok. 1000 lekarzy (wraz ze studentami ostatnich lat medycyny) oraz ok. 10 tys. pielęgniarek i sanitariuszek. Zginęło lub zostało zamordowanych 200 lekarzy i 1000 sanitariuszek.
Interaktywną listę powstańczych szpitali i nazwiska lub pseudonimy przedstawicieli służb medycznych można zobaczyć na stronie http://www.szpitale1944.pl/
W liście przesłanym z okazji 77. rocznicy zdobycia PWPW Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej przytoczyła słowa Stanisława Marczaka-Oborskiego, powstańca z 6 kompanii batalionu Armii Krajowej „Kiliński”: „Choćby zawiodła wszelka pomoc, choć przyjdą dni głodu i moru, ostatniej stawki nie przegramy – stawki naszego honoru”.
Źródło informacji: PAP MediaRoom