Zima to w energetyce zawsze okres stress testu. W tym roku zima w energetyce europejskiej - za sprawą niedoborów gazu - zaczęła się już we wrześniu.

Na zbyt niskie wypełnienie europejskich magazynów gazu złożyło się wiele przyczyn. Ostatni sezon grzewczy, który jest okresem zwiększonego zapotrzebowania na gaz, był dłuższy niż zwykle. Zaczął się wcześniej i skończył później niż zazwyczaj. To sprawiło, że w magazynach pozostało mniej gazu i zapasy trzeba było uzupełniać z niższego poziomu. A uzupełnianie nie jest proste, co szczegółowo opisał „Obserwator Finansowy” w artykule „Gazpromu lekcja dla Europy”, w którym autor wskazywał na rolę Gazpromu w pogłębianiu europejskich gazowych kłopotów.

Zapotrzebowanie na gaz było wyższe, podobnie jak w poprzednim okresie grzewczym. W lecie popyt był też wyższy. Działo się to za sprawą słabszej produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Zarówno w elektrowniach fotowoltaicznych, jak i przez farmy wiatrowe. Tu zaważyły czynniki pogodowe – mniej słoneczne i bezwietrzne dni. Popyt na prąd zwiększa także szybsze niż oczekiwane wychodzenie gospodarek z pandemicznej zapaści. Przykładowo najnowsze szacunki z Włoch mówią o 6-proc. wzroście PKB wobec 4,5 proc. prognozowanych wcześniej.

Gdy źródła odnawialne produkują mniej energii, jej braki są uzupełniane przede wszystkim przez elektrownie na paliwa kopalne. W wielu krajach – m.in. w Niemczech – są to elektrownie na gaz, których zaletą jest duża elastyczność pracy i możliwość szybkiego reagowania na zgłoszone zapotrzebowanie. W Niemczech w ciągu pierwszych 38 tygodni tego roku elektrownie na gaz odpowiadały za blisko 11 proc. produkcji prądu. W całym 2020 r. – według danych niemieckiego Fraunhofer Institute for Solar Energy Systems ISE – było to niemal 12 proc.

Poza Niemcami elektrownie gazowe są też istotnym składnikiem systemów energetycznych krajów na południu Europy i w Wielkiej Brytanii. To konsekwencja odchodzenia tych krajów od węgla w energetyce. We Włoszech w 2020 r. niemal 46 proc. produkcji energii elektrycznej pochodziła z elektrowni na gaz, w Hiszpanii – prawie 26 proc., w Grecji – niemal 54 proc., a w Wielkiej Brytanii – bez mała 40 proc.

Na przełomie lata i jesieni wyższe ceny gazu odbiły się na cenach energii elektrycznej. Na giełdach energii ceny prądu poszybowały do rekordowych poziomów.

Dostawcy bankrutują

Drogi gaz i prąd oznaczają kłopoty dla gospodarki. Widać to m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie ceny energii elektrycznej i gazu we wrześniu osiągały astronomiczne poziomy. W przypadku prądu ceny na rynku dostaw natychmiastowych we wrześniu w szczycie dochodziły do 2500 funtów za MWh i były 50 razy wyższe niż średnia w kwietniu. Gaz w porównaniu do 2020 r. podrożał o 420 proc. Ofgem, brytyjski regulator rynku energii już w sierpniu ogłosił, że od października maksymalne ceny prądu i gazu dla gospodarstw domowych pójdą w górę o ponad 12 proc. Kolejna podwyżka spodziewana jest wiosną po planowanym na kwiecień przeglądzie taryf. W ocenie ekspertów może przekroczyć 17 proc.

W Wielkiej Brytanii zaczęła się seria bankructw firm kupujących na wolnym rynku gaz oferowany następnie odbiorcom indywidualnym w rocznych kontraktach ze stałymi cenami. Do 22 września upadło dziewięciu takich pośredników, którzy obsługiwali 1,9 mln klientów. Wszyscy konsumenci zostali przeniesieni do innych, droższych dostawców, takich jak British Gas. Eksperci nie wykluczają, że do końca roku na rynku pozostanie ok. 10 dostawców, czyli mniej więcej co trzeci z dziś działających.

Także w Niemczech pojawił się pierwszy dostawca gazu, który z powodu wysokich cen surowca wypadł z rynku. Deutsche Energiepool z Dolnej Saksonii zerwał wszystkie umowy „z powodu ich nieracjonalności ekonomicznej”. Przerw w dostawach nie było. Klientów – w tym przedsiębiorstwa – przejął koncern energetyczny Eon.

Ceny gazu i prądu dla konsumentów drastycznie wzrosły też m.in. w Hiszpanii i Włoszech. By ratować portfele gospodarstw domowych włoski rząd zapowiedział subsydiowanie rachunków najuboższych i zamierza przeznaczyć na to 3 mld euro. Ma to w części zrekompensować ogłoszoną od 1 października podwyżkę cen prądu (o 40 proc.) i gazu (o 30 proc.).

Hiszpanie zdecydowali się na obniżenie akcyzy na prąd z 5,1 proc. do 0,5 proc., co ma dać gospodarstwom domowym 1,4 mld euro oszczędności. Akcyza to wpływ podatkowy rządów regionalnych, więc rząd zapewne będzie musiał im to zrekompensować. W przypadku dalszych wzrostów cen rząd planuje obniżenie VAT dla odbiorców zużywających najmniej energii, a także inne ruchy podatkowe. Ponadto 900 mln euro ze sprzedaży uprawnień CO2 ma zostać przeznaczone na pokrycie płaconych w rachunkach kosztów systemowych. Ograniczony został też – do 4,4 proc. zamiast spodziewanych blisko 30 proc. – kwartalny wzrost cen gazu dla gospodarstw domowych.

Fabryki stoją

Drogi gaz i prąd uderza też w przemysł. Dwie brytyjskie fabryki nawozów sztucznych, których właścicielem jest amerykański CF Industries, wstrzymały produkcję (gaz wykorzystywany jest do wytwarzania nawozów azotowych). Po rozmowach właściciela z brytyjskim rządem jedna z nich wznawia produkcję. Ograniczenie o 40 proc. wytwarzania nawozów w Europie, w tym w jednym zakładzie w Wielkiej Brytanii, zapowiedziała też norweska Yara International, jedna z największych na świecie firm w branży. Yara zapowiada, że lukę w europejskiej produkcji nawozów uzupełni dostawami z innych regionów świata, gdzie koszty są niższe.

Efektem wstrzymania produkcji nawozów azotowych są ograniczenia dostaw CO2 dla brytyjskiego przemysłu spożywczego, który wykorzystuje go m.in. do pakowania próżniowego produktów w celu przedłużenia terminu ich spożycia. A dla konsumentów oznacza to braki w zaopatrzeniu sklepów i podwyżki cen żywności, które – jak pisze dziennik „Guardian” – w ciągu najbliższych tygodni mogą dojść do 5 proc.

Wysokie ceny energii uderzają też w inne energochłonne branże, takie np. jak przemysł stalowy, gdzie energia elektryczna stanowi do 20 proc. kosztów produkcji. UK Steel, organizacja reprezentująca interesy brytyjskiej branży stalowej twierdzi, że część firm zdecydowała się ograniczyć lub wręcz wstrzymać produkcję w godzinach energetycznego szczytu. Zdaniem działających na brytyjskim rynku stalowych firm, takich jak British Steel, czy Celsa, obecny poziom cen prądu czyni produkcję nieopłacalną. Jak twierdzi S&P Global Platts, wzrostu cen prądu obawiają się producenci stali m.in. z Włoch, Hiszpanii, Niemiec i Turcji. Na razie nie planują powielania brytyjskiego scenariusza i chcą koszty przenieść na klientów.

O spowodowanych cenami prądu ograniczeniach produkcji mówią niektórzy europejscy producenci aluminium, zaś hiszpański Ferroglobe wstrzymał produkcję krzemu metalicznego w zakładzie w Sabon w Galicji.

Chris Temple, partner w Strategy&, zajmującej się doradztwem strategicznym spółce PwC, przewiduje, że z czasem wysokie ceny energii i gazu uderzą w producentów materiałów budowlanych takich jak cement, beton, czy cegły. Inni eksperci do tej wyliczanki dodają produkcję szkła, papieru i całą branżę chemiczną.

Bez zmian strategii

Drogi gaz i prąd mogą zaszkodzić szybkiemu wychodzeniu europejskich gospodarek z pandemicznej zapaści. Ostrzega przed tym m.in. Mario Draghi, włoski premier, a w przeszłości prezes Europejskiego Banku Centralnego, a także hiszpańscy ekonomiści, którzy zwracają uwagę m.in. na ryzyko pogorszenia nastrojów konsumenckich oraz kondycji małych i średnich przedsiębiorstw stanowiących podstawę gospodarki kraju. Jednocześnie Draghi twardo twierdzi, że transformacja miksu energetycznego Włoch, która jest jednym z filarów wartego 248 mld euro włoskiego planu odbudowy, będzie kontynuowana. – To nie wybór, to konieczność – te słowa Mario Draghi wypowiedziane podczas spotkania z przedstawicielami włoskiego biznesu cytuje „Financial Times”.

Planów odchodzenia od węgla i energii atomowej na rzecz źródeł odnawialnych nie zamierzają spowalniać Niemcy. A to oznaczać może, że aby osiągnąć długoterminowy cel, w krótkim terminie muszą liczyć się z droższą energią i większą konsumpcją gazu na potrzeby energetyki.

W ocenie Roy Manuell, analityka ICIS Energy, kluczowe dla zapobiegania w przyszłości sytuacjom, jakie widać w ostatnich tygodniach w brytyjskiej energetyce są inwestycje w technologie umożliwiające długoterminowe magazynowanie energii. Twierdzi on, że o ile Wielka Brytania sprawnie zintegrowała energetykę ze źródłami odnawialnymi, o tyle inwestycje w magazyny zostały przeoczone. Analityk zwraca uwagę, że nawet w przypadku gazu, który stanowi paliwo pomostowe w przejściu między paliwami kopalnymi, a źródłami odnawialnymi, Wielka Brytania nie jest w stanie magazynować wystarczająco dużych zapasów i jest skazana na bieżące dostawy.

W ocenie Emmy Pinchbeck, dyrektorki generalnej Energy UK, obecna sytuacja nie jest nową postcovidową normalnością. To przejściowy efekt niezwykłego zbiegu różnych czynników napędzanych przez nietypową pogodę i wychodzenie gospodarki z pandemicznej zapaści, a także tak nietypowych zdarzeń jak wrześniowy pożar podmorskiego kabla łączącego systemy energetyczne Francji i Wielkiej Brytanii i umożliwiającego dostarczanie 2 GW energii. Usunięcie tej awarii potrwa przynajmniej do 23 października, a pełne wykorzystanie możliwe będzie dopiero od 27 marca 2022 r. Od 1 października część tej luki zapełnią dostawy prądu z Norwegii. Tego dnia uruchomiony ma zostać interkonektor umożliwiający przesyłanie 1,4 GW. Przez pierwsze tygodnie ze względów bezpieczeństwa będzie wykorzystywany w połowie.

Analitycy kreślą różne scenariusze. Te najczarniejsze mówią, że utrzymujące się wysokie ceny gazu i prądu mogą doprowadzić do stagflacji. Według optymistów Gazprom wkrótce zwiększy dostawy do Europy i w ciągu kilku tygodni sytuacja na rynku gazu i energii unormuje się, choć pewnie pozostaniemy z wyraźnie wyższymi niż przed rokiem ich cenami.

Brytyjski konserwatywny „Daily Telegraph” twierdzi, że w najgorszym wypadku Wielką Brytanię czeka „scenariusz systemowego spustoszenia podobnego do paraliżu przemysłowego, trzydniowego tygodnia pracy i wieczorów przy świecach, które miały miejsce w latach 70. XX wieku, czego nie przetrwa żaden rząd ani premier”. Dziennik zwraca uwagę, że w Europie kryzys z dostawami gazu sprawia, że magazynowanie energii staje się geostrategiczne i nie jest wykluczone, że w skrajnej sytuacji kraje, patrząc na literę prawa, mogą zdecydować się na unilateralne działania. Na razie wysokie ceny gazu mają wpływ na wzrost cen ropy, a wzrost kosztów energii i jej nośników na inflację. Ta zaś w wielu krajach jest na wieloletnich szczytach.


Tomasz Świderek

 



TPL_BACKTOTOP