Gospodarka niemiecka, która przez dekady była określana jako „motor napędowy Europy”, opierała swój sukces na silnym eksporcie, wysokiej jakości produkcji i innowacyjności.
Dziś jednak zmaga się z poważnymi wyzwaniami strukturalnymi, kryzysem ekonomicznym i spadającą konkurencyjnością na arenie międzynarodowej. Zmieniające się oblicze globalizacji, malejąca międzynarodowa współzależność oraz dynamiczny rozwój sektora high-tech ujawniły słabości niemieckiej gospodarki, dotychczas skoncentrowanej na tradycyjnych sektorach przemysłowych. W obliczu stagnacji, niskiego poziomu inwestycji, rosnących kosztów energii i napięć geopolitycznych konieczne są zdecydowane reformy strukturalne, które przywrócą Niemcom konkurencyjność i pozwolą dostosować gospodarkę do wyzwań współczesnego świata.
Po II wojnie światowej Republika Federalna Niemiec (RFN) odrodziła się jak Feniks z popiołów i przez kolejne dekady była jednym ze światowych liderów gospodarczych oraz technologicznym i innowacyjnym motorem napędowym Europy. Powszechnie znany niemiecki Wirtschaftswunder (niem. cud gospodarczy) absolutnie nie był dziełem przypadku, ale wynikiem niezwykle przemyślanego planu współpracy kanclerza Konrada Adenauera z państwami alianckimi, a w szczególności z USA. Amerykanom zależało na uzdrowieniu gospodarki europejskiej, aby pozyskać wiarygodnego i wypłacalnego partnera handlowego, a także stworzyć warunki pokoju społecznego, niezbędne do walki z komunizmem. Odbudowa RFN jako integralnej części Europy była więc kluczowa dla realizacji tych celów.
To niemieccy naukowcy ze szkoły fryburskiej, pod kierunkiem ówczesnego ministra gospodarki w rządzie Adenauera, Ludwiga Erharda wdrożyli warunki ramowe dla wolnej, konkurencyjnej, opartej na własności prywatnej i innowacyjnej gospodarki bazującej na regułach prawnych, stabilnym systemie walutowym i efektywnej polityce finansowej. Opracowana przez nich koncepcja, mająca swoje źródło w pracach przedstawicieli kół fryburskich z lat 30. XX w., stała się esencją ładu ekonomicznego, znanego jako ordoliberalizm.
Tym, co świadczy o rzeczywistym sukcesie niemieckiego modelu gospodarczego jest jednak społeczna gospodarka rynkowa (SGR), która uzupełniła ordoliberalizm o komponent subsydiarnej roli państwa, znaczącą rolę instytucji nieformalnych, politykę strukturalną, koniunkturalną oraz – jak to określił jej twórca Alfred Müller-Armack – „element społeczny”. SGR pozwalała nie tylko na zapewnienie dobrobytu materialnego, lecz także na poprawę jakości życia społeczeństwa. Warto podkreślić, że z założenia SGR nie jest statycznym modelem, lecz dynamicznym stylem gospodarowania, który wymaga dostosowania do zmieniających się warunków, takich jak europeizacja czy rozwój globalizacji oraz związanych z tym wyzwań.
Dziś, w obliczu problemów przywołujących określanie Niemców już kolejny raz mianem „chorego człowieka Europy”, to nie SGR, jak sugerują niektórzy, „wyczerpała się”, ale to decydenci polityczni wydają się nie rozumieć jej założeń. Najwyraźniej uznano, że raz zdobyta pozycja konkurencyjna kraju oraz polityczno-gospodarcza rola Niemiec jako „motoru napędowego Europy” będzie wieczna, co spowodowało „przespanie” momentów wymagających wprowadzania reform strukturalnych.
Od Wirtschaftswunder do współczesnych wyzwań
Do lat 60. XX w. ordoliberalizm, reforma walutowa z 1948 r. oraz stabilna polityka pieniężna, liberalizacja importu dzięki Europejskiej Unii Płatniczej (powstałej w 1950 r.), a także wprowadzenie w życie ustawy przeciwko ograniczaniu konkurencji (Gesetz gegen Wettbewerbsbeschränkungen, GWB, 1958 r.) pozwoliły na rozwój prywatnej przedsiębiorczości i stworzenie warunków dla powstania tzw. Mittelstandu (mała i średnia przedsiębiorczość). Ogromne inwestycje w infrastrukturę pobudziły wzrost sektora przetwórczego i wydobywczego, a dynamiczny rozwój przemysłu ciężkiego stał się fundamentem narodowego potencjału ekonomicznego. Eksport dóbr kapitałowych i maszyn przemysłowych wzrósł znacząco, a takie firmy, jak Siemens, Bosch, Bayern, BASF czy VW stały się synonimami niezawodności i jakości.
W drugiej połowie lat 60. XX w. niemiecka gospodarka weszła w nową fazę przemian strukturalnych, w której skoncentrowano się na automatyzacji procesów przemysłowych. Wprowadzenie pierwszych systemów maszyn sterowanych cyfrowo przyczyniło się do wzrostu elastyczności sektora inżynieryjnego oraz umocnienia przemysłu motoryzacyjnego. Przedsiębiorstwa takie jak Audi, Mercedes-Benz czy BMW wykorzystały te zmiany, stając się liderami innowacyjności w przemyśle motoryzacyjnym. Równocześnie Niemcy stopniowo odchodziły od przemysłu ciężkiego, specjalizując się w narzędziach precyzyjnych, technologiach chemicznych i elektrycznych, które stały się flagowymi produktami eksportowymi.
Proces zjednoczenia Niemiec w 1990 r. przyniósł znaczące wyzwania gospodarcze. Wprowadzenie gospodarki centralnie planowanej Niemiec Wschodnich w ramy wolnorynkowej SGR wymagało nie tylko ogromnych nakładów finansowych, lecz także gruntownego dostosowania struktur gospodarczych, instytucjonalnych i politycznych. Konsolidacja regionów wschodnich z zachodnimi spowodowała, że środki finansowe zostały przesunięte na integrację regionalną, co wpłynęło na spowolnienie gospodarczego rozwoju kraju. Lata 1990–1993 były okresem silnego wzrostu bezrobocia – liczba osób pozostających bez pracy przekroczyła w 1993 r. 3 mln. Ponadto w latach 1996–1999 niemiecka gospodarka pozostawała w stagnacji, a tempo wzrostu gospodarczego wynosiło poniżej 2 proc. Te trudności ekonomiczne, w połączeniu ze światową recesją, która na początku lat 90. XX w. objęła wszystkie kraje należące do OECD – oraz ze zmianami strukturalnymi w Europie Wschodniej – spowodowały, że w 1999 r. „The Economist” określił Niemcy po raz pierwszy mianem „chorego człowieka Europy”.
Pomimo trudności strukturalnych niemiecka gospodarka pozostawała liderem innowacyjności. Przedsiębiorstwa takie jak Siemens, Bosch czy BASF wdrożyły cyfrowe systemy sterowania i monitorowania procesów przemysłowych, a Audi oraz Daimler-Benz wykorzystały zrobotyzowane linie produkcyjne oraz cyfrowe łańcuchy dostaw. Firma SAP zyskała międzynarodowe uznanie jako lider w dostarczaniu oprogramowania do zarządzania przedsiębiorstwem (ERP), a DHL stał się pionierem w wykorzystaniu systemów śledzenia przesyłek w czasie rzeczywistym.
W 2011 r. Niemcy zaproponowały koncepcję Przemysłu 4.0 (Industrie 4.0), która stała się częścią rządowej strategii High-Tech 2020. Jej celem było wsparcie sektora badawczo-rozwojowego oraz małych i średnich przedsiębiorstw, aby wzmocnić ich konkurencyjność na globalnych rynkach. Cała idea promowała rozwój elektromobilności, technologii teleinformatycznych oraz zrównoważonych rozwiązań energetycznych przy jednoczesnym uwzględnieniu zasad ochrony klimatu.
Osiągnięcia Niemiec w zakresie automatyzacji i cyfryzacji procesów produkcyjnych, takich jak rozwój inteligentnych fabryk (smart factories), integracja Internetu Rzeczy (IoT) oraz systemów cyberfizycznych (CPS) ugruntowały pozycję tego kraju jako lidera nowoczesnego przemysłu. Firmy takie jak Daimler, Volkswagen, BMW i KUKA odegrały kluczową rolę w promowaniu innowacji technologicznych w dziedzinach pojazdów autonomicznych, robotyki przemysłowej oraz zrównoważonej energetyki.
Mimo tych osiągnięć transformacja cyfrowa w Niemczech nie była jednak w pełni wykorzystana. Projekt Industrie 4.0 koncentrował się na optymalizacji procesów produkcyjnych wyłącznie w tradycyjnych sektorach, takich jak motoryzacja, inżynieria mechaniczna czy chemia. Zabrakło strategicznego impulsu, który umożliwiłby Niemcom konkurowanie w kluczowych technologiach przyszłości– jak sztuczna inteligencja czy platformy cyfrowe – i sektorach związanych z produkcją półprzewodników, procesorów czy technologii teleinformacyjnych.
Wyzwania globalnej konkurencyjności i konieczność zmiany struktury gospodarki
Pomimo licznych sukcesów w zakresie automatyzacji i cyfryzacji, niemiecka gospodarka w wyścigu technologicznym pozostaje w tyle za USA i Chinami. Kluczowymi czynnikami opóźnienia są: niemiecka kultura stabilności, strategia unikania ryzyka i priorytetowego traktowania tradycyjnych sektorów przemysłowych. Podczas gdy USA i Chiny inwestowały intensywnie w rozwój nowoczesnych technologii – takich jak centra big data, sztuczna inteligencja czy elektromobilność – Niemcy koncentrowały się na motoryzacji, inżynierii mechanicznej i chemii. To konserwatywne podejście w połączeniu z oporem wobec innowacyjności niektórych przedsiębiorstw Mittelstandu utrudniło szybką adaptację do nowych modeli biznesowych. Tymczasem chińskie firmy, takie jak Huawei, Tencent czy BYD, rozbudowywały wysokie technologie, a tempo cyfrowych zmian, nadane przez amerykańskich gigantów – jak Google, Microsoft czy Apple – zostało albo niezauważone, albo po części zignorowane. Jako przykład tej opieszałości można wskazać branżę motoryzacyjną, która przez długi czas lekceważyła znaczenie elektromobilności oraz autonomicznych pojazdów. Niemieccy producenci nie zauważyli nawet, kiedy Tesla zyskała ciężką w tej chwili do odrobienia przewagę.
Innym czynnikiem utraty globalnej konkurencyjności jest to, że dotychczasowy sukces niemieckiej gospodarki bazował na tradycyjnym modelu międzynarodowych zależności i globalizacji, który obecnie ewoluuje w kierunku większej regionalizacji, a niektórzy ekonomiści mówią wręcz o procesach deglobalizacji. Wysoce energochłonny niemiecki przemysł był uzależniony od konwencjonalnych źródeł energii z Rosji (w 2023 r. Niemcy odpowiadały za 46 proc. konsumpcji w UE najbrudniejszego z paliw kopalnych, węgla brunatnego) i nawet flagowy projekt kanclerz Angeli Merkel – znany jako „Energiewende” – opierał się na gazie ziemnym dostarczanym przez gazociągi Nord Stream, co tylko pogłębiało tę zależność. Jednoczesne odejście od węgla (ostatnie kopalnie zamknięto w 2018 r.) i energetyki jądrowej (ostatnie elektrownie atomowe wyłączono w 2023 r.) znacząco ograniczyło elastyczność niemieckiego sektora energetycznego, co uwypukliły kryzysy – takie jak wojna w Ukrainie.
Pandemia COVID-19 oraz wojna w Ukrainie uwidoczniły głębokie problemy strukturalne w niemieckiej gospodarce, szczególnie w zakresie zależności od globalnych łańcuchów dostaw. Zakłócenia w dostawach komponentów technologicznych, zwłaszcza w sektorach motoryzacyjnym i technologicznym, wpłynęły na ograniczenie możliwości produkcyjnych i eksportowych Niemiec. Globalna restrukturyzacja łańcuchów dostaw, w tym przenoszenie produkcji bliżej rynków docelowych (tzw. nearshoring), zmniejszyła zapotrzebowanie na niemieckie towary szczególnie w Chinach – kluczowym odbiorcy niemieckich technologii i maszyn. Wszystko to wpłynęło na zmianę struktury eksportu, zarówno pod względem geograficznym, jak i sektorowym. Przykładowo – w 2024 r. Polska, stając się czwartym co do wielkości rynkiem zbytu dla niemieckich produktów, wyprzedziła Chiny. W strukturze eksportowej Niemiec wzrosło znaczenie technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT), których odbiorcami są głównie państwa unijne, jak Włochy czy Francja, a także Wielka Brytania. Istotną rolę odgrywa eksport know-how w zakresie zielonej energii, zwłaszcza w ramach energetyki wiatrowej i słonecznej, oraz zrównoważone rozwiązania energetyczne. Austria, Włochy i Holandia są największymi ich odbiorcami. Przykładowo, w 2022 r. do kilku krajów europejskich trafiły niemieckie produkty fotowoltaiczne o wartości 1,4 mld euro.
Polityka handlowa i wewnętrzne trudności strukturalne
Wprowadzenie w 2022 r. przez administrację Joe Bidena ustawy Inflation Reduction Act (IRA) wywołało presję na europejskie przedsiębiorstwa, szczególnie niemieckie, które zaczęły tracić konkurencyjność na rynku globalnym. Równocześnie Niemcy doświadczyły spowolnienia gospodarczego. Jeśli w latach 2010–2019 realny PKB w Niemczech rósł średnio o 1,7 proc. rocznie, to obecnie Rada Ekspertów Ekonomicznych przewiduje – do 2030 r. – wzrost na poziomie średnio 0,6 proc. rocznie.
Z kolei prognozy Bundesbanku oraz Niemieckiego Instytutu Badań Ekonomicznych (DIW) przewidują w 2025 r. wzrost na poziomie 0,2 proc. Lata 2023 i 2024 to wg. Statistisches Bundesamt, DIW i Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii (IfW) ujemne wartości na poziomie odpowiednio -0,2 proc. i -0,3 proc. i jest to pierwszy tak negatywny wynik dwuletni od ponad 20 lat. Sytuację dodatkowo pogarsza niska konsumpcja wewnętrzna. Pomimo rosnących płac nominalnych i realnych dochodów rozporządzalnych wciąż istnieje obawa przed niestabilnością cen konsumpcyjnych.
Wzrost stopy bezrobocia do 6 proc. budzi obawy o stabilność rynku pracy w Niemczech, szczególnie w sektorze prywatnym, który w dużej mierze zależy od koniunktury eksportowej. Osłabienie dynamiki zatrudnienia może prowadzić do dalszego spadku konsumpcji wewnętrznej, ograniczając zdolność gospodarki do samoregulacji w warunkach rosnącej presji zewnętrznej. Szczególnie zagrożone są branże o wysokiej ekspozycji na handel międzynarodowy oraz sektory intensywnie korzystające z energii, które już teraz doświadczają wzrostu kosztów operacyjnych.
Dodatkowym czynnikiem wpływającym na utrzymującą się erozję konkurencyjności gospodarki Niemiec będzie realizowana od marca br. celna ofensywa Donalda Trumpa. Decyzją z 26 lutego 2025r Trump nałożył 25-procentowe cła na towary importowane z UE, co szczególnie uderzy w niemiecki przemysł. Według Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej (Kiel Institut für Weltwirtschaft, IfW Kiel) niemiecki eksport do Stanów Zjednoczonych – będących największym rynkiem zbytu dla produktów „Made in Germany” – może spaść nawet o 20 proc.
Najbardziej dotkniętym sektorem pozostaje przemysł motoryzacyjny, którego nominalna produkcja może zmniejszyć się o 4 proc. Wrażliwe na nowe taryfy pozostają inne, tradycyjne sektory niemieckiego przemysłu, a także branża stalowa i aluminiowa.
Negatywne konsekwencje polityki taryfowej administracji Trumpa odczuje również rynek pracy. Według analiz Instytutu Makroekonomii i Badań Cykli Koniunkturalnych (Institut für Makroökonomie und Konjunkturforschung, IMK) wprowadzenie ceł na poziomie 20 proc. mogłoby skutkować utratą ponad 300 tysięcy miejsc pracy w Niemczech. Szczególnie niepokojący jest fakt, że obecnie 1,2 miliona niemieckich miejsc pracy jest bezpośrednio związanych z handlem transatlantyckim, co oznacza wysoką podatność gospodarki na perturbacje w relacjach handlowych z USA.
Zgodnie z szacunkami Instytutu Niemieckiej Gospodarki (Institut der deutschen Wirtschaft, IW), nowe cła doprowadzą do spadku niemieckiego PKB o 0,4 proc. w 2026 r., a w ciągu najbliższych dwóch lat, niemiecka gospodarka może ponieść straty przekraczające 25 mld euro.
Równolegle do wstrząsów wynikających z restrykcji handlowych, istotnym czynnikiem osłabiającym konkurencyjność Niemiec są rosnące koszty energii. W grudniu 2024 r. cena prądu na niemieckiej giełdzie osiągnęła rekordowy poziom 936 euro za MWh, co stanowi drastyczny wzrost w porównaniu ze średnią ceną z lipca 2024 r., wynoszącą 68 euro za MWh. Jak podkreśla „Die Zeit”, tego rodzaju gwałtowne skoki cenowe mogą stać się normą, zwłaszcza w okresach ograniczonej produkcji energii odnawialnej (tzw. Dunkelflaute).
Konsekwencje tych zmian wykraczają poza kwestie energetyczne – przedsiębiorstwa przemysłowe w Niemczech, borykające się ze wzrostem kosztów operacyjnych, ograniczają inwestycje, co prowadzi do dalszego spadku wartości dodanej w przemyśle oraz zmniejszenia aktywności eksportowej. Wyższe ceny energii przekładają się również na wzrost kosztów produkcji w energochłonnych sektorach, co dodatkowo obciąża niemiecką gospodarkę w okresie silnych turbulencji handlowych.
Wysokie koszty energii, biurokracja, regulacje hamujące przedsiębiorczość, obciążenia podatkowe, a także jedne z najwyższych kosztów pracy w Unii Europejskiej dodatkowo obarczają niemieckich przedsiębiorców. To właśnie z tych powodów oraz ze względu na wysokie opodatkowanie i rosnące koszty pracy niemieckie firmy coraz częściej przenoszą swoje siedziby lub część swojej działalności za granicę. Wspomniana ustawa Inflation Reduction Act (IRA) oferuje firmom korzystne warunki rozwoju w Stanach Zjednoczonych, m.in. ulgi podatkowe na produkcję i montaż pojazdów elektrycznych oraz akumulatorów, a także wsparcie inwestycji w zieloną energię. W rezultacie niemieckie przedsiębiorstwa, takie jak BioNTech, SAP, Siemens czy Mercedes-Benz, zaczęły rozwijać strategiczne centra badawcze i produkcyjne za oceanem.
Nie tylko Stany Zjednoczone, lecz także Chiny, Indie i Polska stają się coraz atrakcyjniejsze dla firm przemysłowych. Polska, dzięki specjalnym strefom ekonomicznym (Sonderwirtschaftszonen), przyciąga coraz więcej inwestycji zagranicznych, szczególnie z Niemiec. Wg. Tagesschau, obecnie na polskim rynku działa już około 9500 firm z co najmniej jednym niemieckim właścicielem, a ich liczba stale rośnie.
Wśród przedsiębiorstw, które już zdecydowały się na relokację lub rozszerzenie działalności w Polsce, znajduje się Miele, niemiecki producent sprzętu AGD. Firma planuje do 2027 r. przenieść większość montażu końcowego pralek z zakładu w Gütersloh do swojej fabryki w Łodzi.
Również koncerny francuskie: Valeo i Michelin, podjęły decyzje o zmianie struktury produkcji w Europie, co wpłynęło na ich obecność w Niemczech i Polsce. Valeo zamknęło część swojego zakładu w Bad Neustadt w Bawarii i przeniosło część produkcji do polskich Czechowic – Dziedzic. Michelin, natomiast, w 2023 r. ogłosił stopniowe wygaszanie produkcji w niemieckich fabrykach w Karlsruhe i Trewirze oraz redukcję działalności w Homburgu, jednak przeniesienie tej produkcji do Polski nie zostało potwierdzone.
Kluczowe wyzwania strukturalne i finansowe gospodarki niemieckiej
Niemiecka gospodarka, aby odzyskać swoją konkurencyjność i stabilność gospodarczą, musi przede wszystkim stawić czoła wewnętrznym problemom strukturalnym oraz zwiększyć elastyczność i adaptacyjność do zmian i zagrożeń globalnych. Chcąc sprostać geoekonomicznym wyzwaniom, Niemcy muszą jak najszybciej otworzyć się na reformy, do czego jednak potrzeba stabilności politycznej, której tam dzisiaj również brakuje.
Pokładane są jednak duże nadzieje w przyszłym rządzie, ponieważ istnieje potrzeba ustalenia stabilnych ram gospodarczo-finansowych dla rozwoju inwestycji, innowacyjności i przedsiębiorczości. Najpilniejsze reformy strukturalne, które należy podjąć, to inwestycje publiczne w modernizację infrastruktury transportowej, głównie drogowej i kolejowej. Niezbędne są także: rewitalizacja dotychczasowej oraz stworzenie nowoczesnej infrastruktury energetycznej i cyfrowej oraz inwestycje w badania i rozwój w kluczowych sektorach technologicznych. Wyzwaniem jest również stabilizacja cen energii i zwiększenie udziału OZE w jej wytwarzaniu, w tym rozwój technologii produkcji zielonego wodoru, co pozwoli na zmniejszenie kosztów operacyjnych i poprawę konkurencyjności.
Jednocześnie konieczne są redukcja biurokracji i uproszczenie regulacji, które ograniczają elastyczność sektora prywatnego. Sztywne przepisy blokują efektywne wykorzystanie zasobów, co obniża zdolność firm do tworzenia wartości dodanej, zniechęca inwestorów do lokowania kapitału i powoduje opóźnienia kluczowych projektów. Przykładem jest sektor energii wiatrowej – choć Niemcy są liderem w tej dziedzinie, procedury regulacyjne znacznie spowalniają rozwój w tym zakresie. Według raportu Niemieckiego Stowarzyszenia Energii Wiatrowej (BWE) uzyskanie pozwolenia na budowę farmy wiatrowej zajmuje średnio od 4 do 6 lat.
Kolejnym wyzwaniem jest reforma rynku pracy, zwłaszcza w kontekście problemów demograficznych i polityki imigracyjnej. Starzejące się społeczeństwo wywiera presję na systemy socjalny i emerytalny oraz ogranicza dostępność siły roboczej. Jak podaje Reuters, Niemcy borykają się z brakiem specjalistów w sektorze usługowym, w którym w 2024 r. ponad 40 proc. przedsiębiorstw zgłaszało trudności z rekrutacją. W budownictwie problem ten dotyczył 53 proc. firm, a w inżynierii lądowej – aż 61 proc. W sektorze IT również występuje deficyt specjalistów – stowarzyszenie Bitkom wskazuje, że w 2021 r. brakowało 96 tys. ekspertów, natomiast w 2023 r. liczba ta wzrosła do 137 tys. Brakuje osób wyszkolonych w zakresie oprogramowania, cyberbezpieczeństwa czy analizy danych. W związku z tym istotne są inwestycje w edukację, szkolenia, uproszczenie procedur imigracyjnych oraz stworzenie atrakcyjnych warunków pracy, aby zapobiec odpływowi wykwalifikowanych pracowników za granicę.
Równie istotnymi kwestiami są uproszczenie systemu podatkowego i obniżenie obciążeń dla przedsiębiorców. Niemiecki system podatkowy jest jednym z najbardziej skomplikowanych na świecie, co generuje wysokie koszty operacyjne. Efektywna stawka podatkowa, która w niektórych gminach wynosi nawet 30 proc., znacząco obniża konkurencyjność niemieckich przedsiębiorstw. W skład tej stawki wchodzą: podatek CIT, dodatek solidarnościowy oraz podatek handlowy, który w zależności od gminy może wynosić od 14 proc. do 17 proc. Wszystkie te reformy nie są proste pod względem nie tylko politycznym, lecz także finansowym. Jest wiele propozycji, w jaki sposób mogłyby być sfinansowane wyjątkowo kosztowne kwestie, które dotyczą transformacji cyfrowej, energetycznej oraz kluczowych inwestycji.
W tym kontekście ważnym elementem niemieckiej debaty gospodarczej była kwestia tzw. hamulca zadłużenia (Schuldenbremse), którego restrykcyjne reguły, według niektórych decydentów politycznych, uniemożliwiały ekonomiczny rozwój. Mechanizm ten został zapisany w Ustawie Zasadniczej RFN w 2009 r. i był kluczowym filarem stabilności finansowej kraju. Ograniczał zaciąganie nowych długów publicznych powyżej 0,35 proc. nominalnego PKB rocznie, z wyjątkiem sytuacji wymagających nadzwyczajnych wydatków. Jeszcze bardziej restrykcyjne ograniczenia były stosowane w landach, na które w 2020 r. został nałożony całkowity zakaz zaciągania zadłużenia.
W marcu 2025 r. niemiecki parlament zmienił konstytucję, umożliwiając rządowi zwiększanie deficytu budżetowego w strategicznych obszarach bezpieczeństwa narodowego.
dr Justyna Bokajło