Triumf Zachodu czy porażka idei wolnej Europy? Po roku wojny PKB Rosji spadło zaledwie o 2,5%. Nie sprawdziły się zapowiedzi gospodarczego zmiażdżenia Kremla. "Opcja atomowa", czyli odcięcie od systemu bankowego SWIFT, nie przyniosła prawie żadnego efektu - Moskwa przeniosła swój handel do Azji. Nałożone embargo ignorują m.in. Chiny, Indie i Turcja, kupują tanio ropę więc ich gospodarki zyskują i stają się bardziej konkurencyjne na światowych rynkach od Unii Europejskiej i USA. 

Na domiar złego Europa boryka się z ogromnymi kosztami wojny. W naszych budżetach środki zamiast na inwestycje przeznaczać musimy na zbrojenia i dotacje do cen prądu i gazu. Niestety w zamian zyskujemy jedynie iluzję zwycięstwa. Putin traci na dumpingu, ale niewiele - rosyjski przemysł petrochemiczny zachowuje swoją rentowność przy cenie 30 USD za baryłkę ropy, więc cena 50 USD nie jest żadną tragedią. Rosyjska inflacja to około 12% (dla porównania - w Polsce ponad 17%), zaś bezrobocie to jedynie 3,7%. 

Wbrew wyobrażeniom Zachodu, Rosjanie nie wyszli protestować na ulice i nie walczą o demokrację - świadoma mniejszość boi się łagrów i FSB, nieświadoma większość zaakceptowała kremlowską propagandę, zgodnie z którą ich ojczyzna "musi walczyć z nazizmem". A to czy ten nazizm jest, czy go nie ma, tego się nigdy nie dowie. Niestety miałem też rację, że "przecieki zachodnich wywiadów" o "nieuchronnym" zgładzeniu Putina przez jego otoczenie okazały się mrzonkami. To nie Putin zaatakował Ukrainę - zrobili to wspólnie władcy Kremla, Łubianki, Groznego i parę innych niemniej ciekawych lokalizacji, w tym Pekinu i... 

Na koniec - Rosja straciła mnóstwo żołnierzy, ale proporcjonalnie do stanu wyjściowego o wiele mniej niż Ukraina, i w zasadzie wychodzi na zero w miarę płynnie uzupełniając ponoszone straty wojsk pancernych i lotnictwa. Udowodniła tym, że obronność państw NATO (poza USA) zbankrutowała. Europa Zachodnia nie ma amunicji ani czołgów, cała nie jest w stanie równoważyć samej produkcji rosyjskiej zbrojeniówki. Kilka dni temu zapowiedziano budowę nowych fabryk pocisków artyleryjskich, które mają powstać już za dwa lata. Dlaczego podjęcie takiej, wydawałoby się oczywistej i niezbędnej decyzji zajęło aż rok od wybuchu wojny? W tym czasie PKB Ukrainy spadło realnie o około 40-50%, co oznacza że sfera gospodarcza tego państwa już nie istnieje a obrót generuje niemal wyłącznie lokalny handel i drobne usługi oraz zamówienia wojskowe. Nawet 60-70% infrastruktury krytycznej tego kraju zostało wyburzone, miliony ludzi musiało uciekać a według części źródeł ponad ćwierć miliona mogła stracić życie. Tak nie wygląda zwycięstwo, tak wygląda klęska - co najmniej klęska człowieczeństwa i jedynej dotychczasowej strategii politycznej całej cywilizacji Zachodu.

Tak, Rosjanie walczą prymitywnie i są fatalnie zarządzani. Gdyby przy swoim potencjale mobilizacyjnym oraz wydajności przemysłu zbrojeniowego mieli racjonalnych przywódców niemarnujących środków, to dziś stacjonowaliby w Portugalii. I jeśli nadal będziemy naiwnymi optymistami, to za rok lub dwa mogą tam się znaleźć. Zwłaszcza, jeśli Pekin zdecyduje się sięgnąć po Tajwan, Korea Północna po Seul, Iran z szyicką koalicją regionalną po Izrael lub Arabię Saudyjską, a kto wie - może nawet Turcja po greckie wyspy. 

Wszędzie pomagać się nie da, otoczony przez regionalne konflikty Zachód będzie mógł albo rozdrabniając swoje siły polec na wszystkich frontach jednocześnie, albo pogodzić się ze zmianą globalnych stref wpływów i okopać na dotychczasowych pozycjach wyczekując na wyłonienie nowych światowych liderów. Taka jest cena spóźnionej reakcji na zbrojenia dyktatorów.

Kazimierz Turaliński

 

 



TPL_BACKTOTOP