Karol S. należał do młodych wilków „Wołomina”. Urodził się w połowie lat 60-tych, mieszkał w Wesołej (obecnie dzielnica Warszawy). Z zawodu wyuczonego był blacharzem, jednak na życie zarabiał dokonując porwań i zuchwałych rozbojów. Do drugiej połowy 1998 roku działał w grupie recydywisty ze starej gwardii świata przestępczego: Mariana Klepackiego pseud. Maniek / Klepak, bossa „Wołomina”.

Młody Karol nie był szanowany przez swojego o prawie 20 lat starszego szefa, w związku z czym chciał się usamodzielnić. Wiedział, że może liczyć na lojalność kilku zaufanych ludzi, z którymi dotąd dokonywał przestępstw i którzy na pewno za nim pójdą. Nawiązywał też współpracę z Rosjanami, z którymi Wołomin był w stanie wojny. Za swoją strefę wpływów uważał okolice Anina i Rembertowa, ale jego ambicje sięgały kontroli trasy do Terespola z przejściem granicznym włącznie. Chciał też negocjować wysokość kwoty, jaką od swoich dochodów przekazywał Klepakowi i Lutkowi z racji swojej podległości. Bossowie uznali zachowanie Karola za krnąbrność i dowód braku szacunku, a Klepacki publicznie upokorzył go policzkując. Nie dostrzegał w nim realnego zagrożenia z powodu młodego wieku, niezbyt imponującej postury i ledwie garstki należących do jego komanda żołnierzy. Klepak był wtedy bossem na skalę ogólnopolską, który nie miał w zwyczaj przed nikim chylić czoła, czego przykładem były niekończące się walki na pięści toczone podczas pobytów w zakładach karnych. Patrząc z tej perspektywy, w świecie recydywy Karol faktycznie nie znaczył nic. Ale lata 90-te rządziły się zupełnie innymi regułami od tych obowiązujących w PRL-owskim półświatku.

14 grudnia 1998 roku pod hipermarketem Géant przy ul. Jubilerskiej na warszawskiej Pradze-Południe eksplodował materiał wybuchowych podłożony pod samochodem Mariana Klepackiego. W zamachu ranny został jedynie Piotr L. - kierowca i ochroniarz bossa, który sam znajdował się wtedy w pojeździe. Wtedy rozpoczęło się polowanie na ludzi Karola, którzy wcale nie zrezygnowali z przejęcia władzy w prawobrzeżnej Warszawie i okolicach. Rozpytując na mieście o swojego wroga Klepak pogardliwie nazywał go "Karoliną". Żeńskie pseudonimy w świecie recydywy stanowią największą obelgę. W ten sposób w więzieniach tytułuje się "cweli" i osoby dobrowolnie świadczące współwięźniom usługi seksualne.

6 stycznia 1999 roku Kajtek (warszawski złodziej samochodów lojalny Klepakowi) i Baniak (ambitny kryminalista z Marek), wraz ze swoimi zaufanymi ludźmi, mieli wspólnie ustalać plan eliminacji grupy zagrażającej Klepakowi...

 



Czytaj resztę artykułu w naszym tematycznym serwisie kryminalnym: "Przestępczość.pl"

 



TPL_BACKTOTOP