Po przestępczości zorganizowanej i terroryzmie islamskim istotne zagrożenie dla współczesnych demokratycznych społeczeństw stanowić zaczynają kulty i sekty religijne, w tym kult szatana. Często marginalizujemy potencjalny motyw zabójcy doszukując się w nim logiki na miarę własnego umysłu, a to wielki błąd merytoryczny. Kto z nas może zrozumieć tok myślenia np. pedofila lub nekrofila? Kto więc zrozumie mordercę...
...pragnącego przypodobać się upadłemu aniołowi? Satanizm można w dużym uproszczeniu podzielić na dwa nurty - hedonizm przejawiający się afirmacją materializmu, egocentryzmu i wolnego seksu odrzucającego tabu opartego na tradycyjnych normach moralnych, oraz na kulcie religijnym w ścisłym tego słowa znaczeniu. W tym drugim, stanowiącym według oficjalnych źródeł margines, znaczeniu kluczową z perspektywy zwalczania przestępczości rolę odgrywają rytuały magiczne, z których część jest przypisana do konkretnych dat. W kalendarzu wyznawców szatana odnajdziemy wiele "świąt", z dominującą rolą urodzin danego satanisty, czyli w jego mniemaniu najważniejszego boga. Dla społeczeństwa największe zagrożenie rodzą tzw. Grand Climax (kulminacja, wielki finał), czyli rytuały powiązane z przesileniami letnim i zimowym oraz z równonocą wiosenną. Czarne msze celebrują wówczas płodność i seksualność poprzez orgie i ofiary z życia ludzkiego - kobiety lub dziecka. Pierwszy w roku przypada na dzień następujący po pięciu tygodniach i jednym dniu po przesileniu zimowym, tj. 26 stycznia, inny według tego samego klucza na 27 lipca. Szczególną rolę odgrywa Grand Climax przypadający pośrodku dwóch wcześniejszych, czyli na dzień 25 kwietnia, poprzedzający jedno z największych świąt satanistycznych - Noc Walpurgii (30 kwietnia). Często 25 kwietnia dokonuje się rytualnej orgii z główną rolą kobiety lub dziecka, które 30 kwietnia zostają złożone w śmiertelnej ofierze.
Prócz wymienionych "wielkich" świąt w kalendarzu satanisty odnajdziemy liczne inne, z których część ogranicza się do mniej inwazyjnych praktyk magicznych czy składania ofiar także ze zwierząt. Skrajna forma praktykowania satanizmu nie jest rozpowszechniona, lecz z całą pewnością występuje w wielu zakątkach świata. Obserwacji podlegają strony internetowe instruujące ekstremistów islamskich, lecz mało kto śledzi witryny gloryfikujące porywanie i mordowanie ludzi w hołdzie tej specyficznej religii. Co istotne, w kalendarzu satanistycznym wyróżniony jest również optymalny czas porwania ofiary, poprzedzający zbrodniczy rytuał. Oznacza to, że satanista jako sprawca zbrodni nie działa pod wpływem impulsu, dokładnie ją planuje, typuje ofiarę w sposób utrudniający przeszkodzenie rytuałowi, a co się z tym bezpośrednio wiąże - również planuje jej późniejsze ukrycie w sposób wykluczający przypisanie mu sprawstwa a przez to pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. Staje się przez to tzw. sprawcą wyrafinowanym, ukrywającym zwłoki, pozorującym wypadki, samobójstwa lub wrabiającym w sprawstwo kogoś innego.
Satanizm we współczesnej Polsce
W XXI wieku, zwłaszcza wśród osób młodszych, zapanowała swoista "moda" na zło i oryginalność. W społeczeństwie katolickim antytezą wartości chrześcijańskich pozostaje satanizm, czyli kult głównego przeciwnika Jezusa Chrystusa. Tak jak często płytki bywa katolicyzm mas, tak i intencyjne czczenie zła ma swój bardzo ograniczony zakres. W każdej mszy świętej uczestniczą osoby gorliwie wierzące i posłuszne dekalogowi, ale obok nich klęczą wątpiący, ludzie przychodzący do kościoła jedynie z przyzwyczajenia czy dla towarzystwa. Podobnie wyglądają spotkania satanistów. W większości przypadków to tylko "zabawa" dzieciaków z bardzo bogatych lub bardzo biednych domów, które szukają pomysłu na siebie. Na wyrwanie się ze swojej społecznej roli. Na wzniesienie się ponad przeciętność codzienności. Nie chcą nikogo krzywdzić, po prostu zamiast modlić się do Boga o zbawienie po śmierci wolą prosić szatana o karierę i porsche w życiu doczesnym, a nagrodą pocieszenia staje się udział w orgii, podczas której mogą do woli uprawiać seks z kapłanką i współwyznawcami. Ot, typowa zabawa pokolenia, dla którego narkotyki, filmy porno i wycieczki w tropiki to już codzienna nuda. Ich cynizm nie stanowi większego zagrożenia dla ogółu. Sekty takie powstały i prężnie działają m.in. we Wrocławiu, Trójmieście i Białymstoku. Sęk w tym, że wśród niegroźnych quasi-wyznawców znaleźć można również jednostki, które z uwagi na słabość charakteru lub zaburzenia psychiatryczne szczerze wierzą w fortunę zagwarantowaną gorliwym wypełnianiem nakazów religii satanistycznej.
Sprawców takich rytualnych zbrodni nie będę jednak nazywał satanistami, gdyż w istocie wcale nimi nie są. Są zwyczajnymi seryjnymi mordercami, którzy mogli dobrać dowolną ideologię do wewnętrznej potrzeby krzywdzenia innych ludzi. Nie bez powodu kryminologia zna wielu seryjnych morderców twierdzących, że zabijali pod wpływem opętania przez szatana. Ci z nich cierpiący na schizofrenię niekiedy słyszeć mieli nawet wyraźnie głos władcy piekieł i precyzyjnie artykułowane instrukcje działania. Tym samym motywów takich czynów nie należy poszukiwać w oparciu o zasady logiki, wiedzy naukowej (np. religioznawstwa) czy normy moralne powszechnie uznawane w społeczeństwach europejskich, tak jak nie potrafimy w oparciu o te kryteria w pełni zrozumieć działania terrorysty-samobójcy wysadzającego się w tłumie niewinnych dzieci. Zbrodnie nieracjonalne w świetle materializmu i humanitaryzmu świata zachodu często bywają wypierane przez "normalnych" ludzi ze świadomości, nie chcą oni w nie wierzyć i wcale nie powoduje tego sam strach przed nieuniknioną przecież śmiercią.
Zagrożenie "zwykłym" zabójstwem na tle rabunkowym lub porachunkowym można zracjonalizować i ograniczyć jego ryzyko zachowując ostrożność. Ta jednak nie ochroni przed seryjnym mordercą, typującym ofiary według niezrozumiałego klucza i zadającym im nieludzkie cierpienia. Tego boimy się najbardziej - dlatego od tysięcy lat największy strach wzbudzały opowieści o pozbawionych człowieczeństwa wampirach, wilkołakach, strzygach, utopcach i diabłach. Każdego dnia na całym świecie aktywnych jest co najmniej kilka tysięcy seryjnych morderców. Każdego roku w Polsce bez śladu giną tysiące ludzi, wielu z nich nigdy nie zostaje odnalezionych. Wśród nich są osoby pragnące wyemigrować i zerwać wszelkie kontakty ze swoimi bliskimi, samobójcy dobierający tak miejsce swej śmierci aby nikt nigdy nie odnalazł ich ciała, ofiary wypadków np. utonięć w morzu, czy zabójstw porachunkowych, po których zwłoki zostały w nieustalonym miejscu zakopane lub zniszczone (spalone, rozpuszczone kwasem etc.). Z wysokim prawdopodobieństwem założyć można, że część zaginionych to również ofiary wszelkiego typu kultów, w tym satanistycznych.
Wrocław i Egipt a satanizm
W głośnej sprawie Magdaleny Żuk pojawiły się pewne przesłanki łączące jej śmierć właśnie ze środowiskami satanistycznymi. W pierwszej kolejności data jej przyjazdu do Egiptu (zbiegająca się z początkiem jej dziwnego zachowania, traumą) i późniejszej śmierci pozostają zbieżne z kwietniowym Grand Climax i Nocą Walpurgii. W jej wrocławskim otoczeniu znalazły się także osoby związane z tamtejszą sektą satanistyczną. To jednak nie jest niczym nadzwyczajnym - satanizm jest wśród wielkomiejskiej młodzieży coraz bardziej popularny, stąd na dyskusyjnych grupach internetowych pojawił się w tym temacie ogromny "hejt" ze strony młodych osób zamieszkujących Dolny Śląsk, a których profile na portalach społecznościowych pełne są satanistycznej symboliki, w szczególności charakterystycznych "pozdrowień" (tzw. rogata dłoń) oraz demonicznych wizerunków wilków. Osoby te próbowały w bardzo agresywny sposób oczernić zmarłą, obrażając jej pamięć i wulgarnie wyśmiewając wszelkie głosy przeciwne tezie o samobójstwie dziewczyny. Bardziej dziwią jednak inne przypadki.
Np. w dniu śmierci Magdaleny Żuk w Hurgadzie przebyły do tej samej miejscowości jej dwie znajome, z których jedna, niejaka Blanka, wcale nie współczuła koleżance, ale wyśmiewała jej tragedię, pisząc m.in.: "Najlepsze wakacje ever", "Ta Polka to się akurat sama zabiła ", czy "W każdym kraju, każdego dnia ktoś umiera... i czasem jest to wina tylko osoby która zaliczyła zgon". Wpisy te ozdabiała ikonkami satanistycznego pozdrowienia, nie przyznała też, że osobiście znała zmarłą. Obie Panie określały się też często jako "Siostry Szatana", w tym także w swoich wpisach dotyczących tego pobytu w Egipcie. Zastanawiający brak empatii wobec śmierci koleżanki. Drążąc tło satanistyczne tej sprawy zadać jednak należy pytanie o to, czy Egipt w ogóle ma jakikolwiek związek z satanizmem? Okazuje się, że tak i to bardzo duży.
W 1975 r. w wyniku rozłamu Kościoła Szatana powstał, obecnie niezwykle popularny w USA, ruch pod nazwą Świątynia Seta. Jego twórca, Michael Aquino, nie traktował satanizmu jako systemu filozoficznego stawiającego człowieka w roli najwyższej, lecz jako realną wiarę w rzeczywiście istniejącego spersonalizowanego szatana, którego rolę miał przejąć Set. Tak wynikać miało z objawienia, którego rzekomo doznał. Set to staroegipski bóg, skrzyżowanie człowieka ze zwierzęciem, który z upływem wieków stawał się w dużym uproszczeniu starożytnym odpowiednikiem szatana, demonem zła. Jedno z najważniejszych centrum kultu Seta mieściło się w pobliżu miasta Ombria (egip. Nebit co oznacza Złote Miasto), tam też wzniesiono wielką świątynię ku jego czci. Biskupem tytularnym tego miasta był Karol Wojtyła - Papież Jan Paweł II, który miał być dla Magdaleny Żuk autorytetem. Sama Ombria leży jedynie 200 km na zachód od kurortu Mars Alama, co zważywszy na dużą powierzchnię Egiptu, przekraczającą 1 milion km2, uznać należy za niewielką odległość. Oczywiście fakty te nie muszą mieć nic wspólnego z tragicznymi wydarzeniami w Mars Alama i w Hurgadzie, ale mogą tłumaczyć chociażby fascynację Egiptem wśród mieszkańców Wrocławia bawiących się w kult szatana. Starożytne ziemie faraonów są dla wyznawcy tego odłamu satanizmu miejscem "świętym", kolebką jego wiary. To właśnie podczas podróży do Egiptu okultysta Aleister Crowley miał w 1904 roku, również pod wpływem rzekomego objawienia, przygotować publikację Liber AL vel Legis (Księga Prawa), w której zawarł fundament późniejszej myśli satanistycznej.
Satanizm rozwinął się w Ameryce (tam mieszczą się centrale głównych sekt satanistycznych), lecz od czasu rozpadu ZSRR dostrzegana jest coraz większa jego popularność w Europie Środkowej i w europejskich państwach silnie ukształtowanych przez chrześcijaństwo. Czy tego chcemy czy nie, w ateistycznej i dekadenckiej Europie dziurę po chrześcijaństwie musi załatać inna ideologia. Człowiek to istota tak skonstruowana, że prócz pożywienia dla ciała potrzebuje również paliwa duchowego, którym stać się może wiara w komunizm i czerwoną rewolucję proletariatu, antysemicki nazizm, wahabicka wykładnia Islamu sprzyjająca fundamentalizmowi i ekstremizmowi, czy też właśnie ukierunkowany na bardziej zamożnych, wielkomiejskich hedonistów satanizm. Objawy każdej z tych chorób możemy zaobserwować śledząc telewizyjne wiadomości. Jest to nieuniknione, a wypieranie tego ze świadomości nie zmieni faktów.
Na początku lat 90-tych sądy i policja wyśmiewały Warszawiaków zgłaszających zastraszanie, porwania i egzekucję haraczy przez brutalne gangi. Po latach jednak "odkryto" tzw. mafię pruszkowską i mafię wołomińską, ale stracony czas pozwolił urosnąć im w siłę i zgromadzić uzbrojone po zęby armie gangsterów, zostawiające za sobą cmentarze pełne ofiar. Podobnie obudziliśmy się zbyt późno z ekstremizmem islamskim w Unii Europejskiej. Na zwalczanie w zarodku kultów jest jeszcze czas, ale i ten pewnie stracimy racjonalizując zabójstwa, których zdrowy psychicznie umysł nie jest w stanie ogarnąć, a chory traktuje niczym nawóz pozwalający wzrastać planom nowych wyrafinowanych zbrodni.
Kazimierz Turaliński