Przeżyłem w moim życiu całą serię zdarzeń niemożliwych, nie tylko w znaczeniu prywatnym czy metafizycznym, lecz globalnym, realnym i publicznym, a wciąż każdego dnia słyszę, że coś się na pewno nie wydarzy. Otóż, wydarzy wiele złego i to już w najbliższej przyszłości.
Zacznę od "przepowiedni" w sprawie wojny. Tak, jest w zasadzie pewna i nieunikniona. Nie wiadomo tylko kiedy dokładnie wybuchnie i kto ją rozpocznie. Złudzeń co do tego nie pozostawia nam empiria, czyli podstawa nauki - doświadczenie wielokrotnie powtarzane z tym samym skutkiem. Wertując podręczniki do historii nie znajdziemy informacji o trwałym pokoju, każdy traktat był tymczasowy i w końcu zrywany, brak więc podstaw by zakładać, że tym razem będzie inaczej, zwłaszcza w świetle kosmicznego wyścigu zbrojeń, ciągłego przesuwania wojsk na mapie Europy, skrytobójstw politycznych i nieprzerwanego ostrzału okopów prowadzonego ledwie kilkaset kilometrów od polskiej granicy. Tak - będzie kolejna wojna, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. A kiedy, to już zupełnie inna historia.
Nie będzie za to i to już niedługo niepodległej Polski, przy czym niedługo to przedział czasu od kilku miesięcy do 100 lat. Rzeczpospolita do schyłku XVII wieku była imperium ze stali. Bitwa pod Wiedniem stała się jej epilogiem, po którym Polski już nie ma, a jedynie co stulecie bywa. Wróciła na chwilę po upadku caratu i rozgromieniu Bolszewików, ale znów zgasła... nie, nie pod butami hitlerowców, dużo wcześniej - w dniu przewrotu majowego. Wtedy upadły ideały o wolności i sen o wielkości, przez chwile tlące się jeszcze pod charyzmą Piłsudskiego, ostatecznie zgaszone rządami pysznej sanacji otłumanionej rydzami z ozonem.
Dziś również Polska gaśnie, również duszona potrawą z domieszką innego, aczkolwiek bardzo podobnego rydz(yk)a. Stracimy niepodległość tak jak dawniej, skoro znów upatrujemy w niej prawa jedynie do kłótni i tańca w pijanym korowodzie, za to znów nie cenimy pracy, partnerstwa i uczciwości. Pechowcy będą się uczyć rosyjskiego, szczęściarze niemieckiego, a realiści zawodu murarza, bez względu na to jakie studia wcześniej skończyli i jaki majątek zgromadzili.
Na długo przed aktualizacją map i atlasów zabraknie polskich złotówek - w portfelach Polaków oraz w bankach. Galopująca inflacja jest nieuniknioną konsekwencją błędów rządu, a nie można też wykluczyć hiperinflacji na wzór tylko pozornie odległej Zimbabwe czy Republiki Weimarskiej. Nadmierna emisja pieniędzy rozbudowująca bazę monetarną ze 100 miliardów zł do 300 miliardów zł to ekonomiczna zbrodnia, a fantazyjne rozszerzanie programu zasiłków w czasie, w którym powinniśmy zaciskać pasa po katastrofie gospodarczej wywołanej pandemią, to jak leczenie alkoholizmu mocniejszym drinkiem. Wypiją go wszyscy mieszkańcy Polski i gwarantuję, że prąd uderzy tam, gdzie zaboli - zwłaszcza w sezonie grzewczym.
W 2022 roku wyjątkowo należy zrezygnować z pesymizmu i zatrzymać się na tych umiarkowanych scenariuszach jutra. Tak, to są umiarkowane scenariusze, wcale nie wyróżniające się na tle wydarzeń ostatnich lat... A żeby to udowodnić, przypomnę kilka "końców świata", których też nikt się nie spodziewał:
1. Rozpad ZSRR bez jednego wystrzału - upadek reżimu kontrolującego 1/3 planety i największy arsenał nuklearny świata. Po prostu, najpotężniejsi ludzie na Ziemi poszli sobie z Kremla do domów i zostawili cały ten bałagan na głowie alkoholika Jelcyna. I to wszystko w Boże Narodzenie 1991 r.
2. Ataki na Nowy York i Waszyngton z 11 września 2001 r. - tysiące ofiar w sercu wolnego świata, podczas złotej epoki bez zagrożenia zewnętrznego, na ziemi nieskalanej butem wrogiego żołnierza. W odwecie absurdalna seria wojen w obronie pokoju, które zamieniły świat Islamu (Irak, Afganistan, Syrię, Libię, Jemen, a po części także Egipt, Mali, Algierię, Tunezję, Turcję...) z miejsca, skąd pochodziły zagrażające nam dziesiątki terrorystów, w kraje zniszczone z milionem ofiar śmiertelnych i również milionem nowych, zdeterminowanych do zemsty bojowników. Matematyka bywa okrutna i do dziś wyśmiewa zamianę garstki zdesperowanych fundamentalistów w globalną armię terroryzującą całą planetę. Efektem domina zapoczątkowano masową migrację zmieniającą struktury etniczne Unii Europejskiej, a państwom takim jak Niemcy i Francja przypomniano jak wyglądają ulice po bombardowaniu.
3. Samolot z dwoma prezydentami Polski, wicemarszałkami sejmu, parlamentarzystami, generałami oraz legendami opozycji demokratycznej roztrzaskał się w rocznicę zbrodni katyńskiej na terytorium Rosji. Film, który opisałby taki scenariusz, byłby niewiarygodną szmirą. A jak się okazało, był to dopiero początek tsunami pustoszącego krajową politykę...
4. Gdy strefa zjednoczonej Europy objęła już niemal cały kontynent, kładąc kres krwawemu i ubogiemu sowieckiemu dziedzictwu, Rosja niespodziewanie zaatakowała Ukrainę - państwo dysponujące gwarancjami nienaruszalności terytorium ze strony USA i Wielkiej Brytanii, które otrzymało w zamian za zrzeczenie się broni atomowej. Niemożliwe, te państwa przecież nigdy by nie zdradziły sojusznika, prawda...? Przecież i nasze bezpieczeństwo od nich zależy, więc muszą być uczciwi, lojalni oraz prawdomówni, inaczej mógłby równie dobrze nastąpić też... koniec wolnej Polski.
5. Kraje Unii Europejskiej wyrzekły się trwale totalitaryzmu a wolność narodów oparto na bezwzględnym poszanowaniu praw człowieka i rozwoju gospodarczym. Tymczasem z Unii wystąpiła Wielka Brytania, najpewniej wystąpią też Włochy i Francja, władzę w mniejszych państwach przejęli niebezpieczni przestępcy burzący porządek prawny, a nacjonalizm zmieszany z komunistyczną wizją centralnie sterowanej gospodarki przebija się na salony. Nie ma budowanej od wojny krainy dobrobytu, sprawiedliwości i pokoju. Nie ma starej dobrej Unii, do której wstępowaliśmy kilkanaście lat temu.
6. Śmiercionośny wirus zaatakował najpierw Chiny, a potem cały świat. W 2 lata zabił kilka milionów ludzi a dziesiątki milionów okaleczył, choć według niektórych rzesze chorych i przepełnione szpitale to... statyści CIA, zaś ofiary śmiertelne są jedynie skutkiem zbrodniczego działania międzynarodowego spisku lekarzy bezlitośnie mordujących swoich pacjentów od Australii, przez Niemcy i Indie aż po Kraśnik i Skierniewice... Trudno powiedzieć, która plaga barwniej zwiastuje kres cywilizacji. Epidemia doprowadziła do zamknięcia dotąd otwartych unijnych granic, globalny przemysł upadł, demografię dobija największa od czasów Auschwitz śmiertelność, w czasie lockdownów na ulice wielu miast wyszły dzikie zwierzęta, powietrze się oczyściło, a dla równowagi w Polsce wyprowadzono z koszar wojsko z karabinami, chyba tylko w ramach próby generalnej przed również niemożliwym do przewidzenia kryzysem na pograniczu białoruskim...
Nic z powyższej listy nie miało prawa się wydarzyć, ale wszystko się wydarzyło. I z tym musimy się nauczyć żyć, z brakiem pewności czegokolwiek, a już na pewno brakiem pewności trwania tworu tak iluzorycznego jak niepodległe państwo czy idei wolności od bomb i czołgów. Od czasów Napoleona ludzie wzajemnie uspokajają się mówiąc o rzekomym "końcu historii" i wiecznym pokoju, bezpieczeństwie, dobrobycie, czyli o tym co nigdy nie nastąpi. Dlatego w najbliższej przyszłości czeka nas co najmniej kilka końców, ale świata, chyba że następnego my już nie przeżyjemy, czego również nie sposób wykluczyć. Bądź więc drogi Czytelniku gotowy na wszystko w 2022 roku, bo zapewne niczego z powyższej listy też nie przewidywałeś, a mimo tego los (złośliwie nie konsultując się z Tobą) robił swoje. I teraz też zrobi, nie zważając na nasze naiwne życzenia wszystkiego najlepszego.
Kazimierz Turaliński