Rosyjska inwazja na Ukrainę wstrząsnęła globalnymi łańcuchami dostaw, które jeszcze nie odbudowały się w pełni po pandemii. Sankcje na eksport do Rosji spowodują dalsze zakłócenia, opóźnienia i presję cenową.

Z danych firmy analitycznej Interos wynika, że odsetek amerykańskich i europejskich łańcuchów dostaw, które obejmują bezpośrednich dostawców z Ukrainy lub Rosji, jest stosunkowo niski: ponad 2 100 firm amerykańskich i 1 200 europejskich ma co najmniej jednego bezpośredniego dostawcę w Rosji, natomiast ponad 450 firm w Stanach Zjednoczonych i 200 w Europie ma co najmniej jednego bezpośredniego dostawcę na Ukrainie. Zdecydowanie wyższy jest odsetek łańcuchów dostaw, które obejmują rosyjskich lub ukraińskich dostawców pośrednich (drugiego i trzeciego stopnia): ponad 190 tys. firm w USA i 109 tys. w Europie ma rosyjskich lub ukraińskich dostawców trzeciego stopnia, podczas gdy ponad 15 100 firm amerykańskich i 8 200 europejskich ma dostawców drugiego stopnia z siedzibą na Ukrainie.

Rynki towarowe stoją w obliczu niepewności, gdy region pogrąża się w wojnie. Ostre sankcje wymierzone w Rosję zapewne odbiją się na cenach energii, metali i żywności. Rosja dostarcza do Unii Europejskiej ponad jedną trzecią (35 proc.) gazu ziemnego rurociągami biegnącymi przez Ukrainę, Białoruś i Polskę do Niemiec oraz rurociągiem Nord Stream 1 bezpośrednio do Niemiec. W 2020 r. wolumeny gazu z Rosji do Europy spadły po tym, jak lockdown stłumił popyt, i nie powróciły w pełni, gdy konsumpcja wzrosła, a to przyczyniło się do rekordowego wzrostu cen. W ramach sankcji wobec Rosji Niemcy uziemiły nowy gazociąg Nord Stream 2, który miał zwiększyć import gazu do UE z pominięciem Polski. Według niektórych szacunków inwazja Rosji na Ukrainę może wywołać wzrost cen ropy do 150 dolarów za baryłkę. Gdyby tak się stało, to według JP Morgan globalny wzrost PKB wyniósłby zaledwie 0,9 proc. w ujęciu rocznym w pierwszej połowie roku, a inflacja uległaby podwojeniu do 7,2 proc. Nawet przy niższych szacunkach doszłoby do gwałtownego wzrostu kosztów produkcji i cen konsumpcyjnych.

Ceny metali nieszlachetnych poszybowały w górę już w drugiej połowie stycznia w atmosferze rosnących napięć na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Międzynarodowe sankcje obejmujące handel z głównymi producentami metali w Rosji mogą wywrzeć jeszcze większą presję na rynki aluminium, miedzi i niklu. Rosja kontroluje około 10 proc. światowych rezerw miedzi i jest głównym eksporterem aluminium – producenci, w tym Rusal, odpowiadają ostatnio za około 6 proc. światowych dostaw. Nornickel jest głównym producentem niklu i platyny, kluczowych dla transformacji energetycznej. Według ING Economics, Rosja odpowiada obecnie za około 43 proc. światowych zasobów palladu wydobywanych na świecie. Niedobory materiałów, takich jak pallad i ksenon, stosowanych w produkcji półprzewodników i samochodów, mogą spowodować trudności w tych branżach, napędzając wzrost cen i zmniejszając sprzedaż.

Problem z żywnością

Ukraina posiada jedne z najżyźniejszych gleb na świecie i od wieków była znana jako spichlerz Europy. Jest trzecim co do wielkości eksporterem kukurydzy na świecie i czwartym eksporterem pszenicy (pierwszym jest Rosja) oraz czołowym eksporterem jęczmienia i żyta. Rosnące ceny zbóż zaostrzą presję na ceny konsumpcyjne, zwłaszcza że Rosjanie są na dobrej drodze, by zająć główne obszary rolne na Ukrainie. Czterech głównych eksporterów – Ukraina, Rosja, Kazachstan i Rumunia – wysyła zboże z portów nad Morzem Czarnym. Przerwy w przepływie zboża z regionu czarnomorskiego prawdopodobnie będą miały duży wpływ na ceny żywności, które i tak w wyniku pandemii podskoczyły o 28 proc. w 2021 r. do najwyższego poziomu od dekady.

Ukraina jest czołowym eksporterem kukurydzy, jęczmienia, żyta i pszenicy, z których ta ostatnia ma największy wpływ na bezpieczeństwo żywnościowe na świecie. W Afryce i Azji rosnące ceny żywności mogą być pożywką dla niepokojów społecznych. Spośród kilkunastu krajów, które polegają na Ukrainie w zakresie importu pszenicy, większość już teraz boryka się z brakiem bezpieczeństwa żywnościowego i niestabilnością polityczną. Nie należy lekceważyć tych scenariuszy. Zaledwie dziesięć lat minęło od wybuchu Arabskiej Wiosny, a przecież to rosnące ceny żywności były iskrą zapalną rewolucji w Tunezji i Egipcie. Szok cenowy może być tylko wyzwalaczem skumulowanych przez lata żalów i pretensji ludzi.

Bliżej współczesności wystarczy spojrzeć na Kazachstan, aby przekonać się, jak szybko rosnąca cena podstawowego surowca, jakim jest paliwo, może doprowadzić do protestów, przemocy i interwencji wojskowej. Głód może zwiększać napięcia wywołujące nierówności i jednocześnie radykalizować masowe ruchy polityczne. Rządy na całym świecie muszą być gotowe do podjęcia szybkiej reakcji – wysyłania pomocy żywnościowej do krajów potrzebujących i przyspieszenia zmian w łańcuchu dostaw, tak aby przekierować eksport do obecnych klientów Ukrainy.

Wojna zmusiła globalne koncerny do zastopowania handlu z Rosją w ramach najdalej idących sankcji od zakończenia zimnej wojny, które ograniczyły przepływ towarów i pieniędzy do i z Rosji. Według amerykańskiej administracji ​​same ograniczenia technologiczne zatrzymają około jednej piątej rosyjskiego importu, podczas gdy wpływ ograniczeń finansowych na handel prawdopodobnie będzie jeszcze większy, gdyż odetnie rosyjski import i eksport od wszystkich głównych partnerów handlowych. Nawet jeśli transakcje mogą być zawierane bezpośrednio między Rosją a jej kontrahentami, w rzeczywistości płatności muszą przechodzić przez system SWIFT i dolara. Embargo eksportowe odbije się także na rosyjskim sektorze finansowym, objętym odrębnymi sankcjami. Odcięcie rosyjskich banków uniemożliwi im przeprowadzanie większości transakcji finansowych na całym świecie i skutecznie zablokuje rosyjski eksport i import.

Kurczenie PKB

Sankcje międzynarodowe nałożone na Rosję po aneksji Krymu w 2014 r. nie spełniły swojej roli. Do prominentnych przedsiębiorstw rosyjskich nimi objętych należały Rosnieft i spółki zależne oraz Gazprom. Po inwazji na Ukrainę doszło do rozszerzenia sankcji na spółki zależne Gazpromu, pozostałych producentów energii oraz kluczowe podmioty na rynku górniczym i stalowym, co może jeszcze mocniej wpłynąć na dostępność dostaw i koszty surowców. Firma analityczna Capital Economics oszacowała, że rosyjski PKB może w tym roku skurczyć się o 5 proc., co zmniejszyłoby globalny wzrost o 0,2 pkt. proc.

Światowy gigant transportowy Maersk ogłosił, że tymczasowo zawiesi wszystkie dostawy do i z Rosji drogą morską, powietrzną i kolejową, z wyjątkiem żywności i leków. Ocean Network Express, Hapag-Lloyd i MSC, główni przewoźnicy oceaniczni na świecie, ogłosili podobne decyzje. Co więcej, Zachód zamknął swoje niebo dla Rosji i vice versa. To sprawi, że zakłócone zostaną loty, w tym cargo, między Azją a Europą, gdyż samoloty muszą omijać rosyjską przestrzeń powietrzną. Wydłużony czas transportu oznacza wyższe koszty paliwa i opóźnienia w branżach zależnych od frachtu lotniczego.

Ukrainie nie jest obca rosyjska cyberprzemoc. Nie raz ucierpiała od niej ukraińska sieć elektryczna i jej użytkownicy. O tym, jak cyberataki mogą zaburzyć łańcuchy dostaw, Ukraina i świat przekonali się w 2017 r. NotPetya, cyberatak na ukraińskie oprogramowanie do raportowania podatków, w ciągu kilku godzin rozprzestrzenił się po całym świecie poprzez ukraińskie przedstawicielstwa globalnych koncernów. Zakłócił funkcjonowanie portów, spowodował zamknięcie zakładów produkcyjnych i utrudnił pracę agencji rządowych. Bank Rezerw Federalnych w Nowym Jorku oszacował, że ofiary ataku, w tym Maersk, Merck i FedEx, straciły łącznie 7,3 mld dolarów.

Kwota ta prawdopodobnie zblednie w porównaniu z oddziaływaniem na łańcuchy dostaw wojny rosyjsko-ukraińskiej, która nieuchronnie będzie zawierała element cybernetyczny. Kwestią czasu są bowiem cyberataki Rosji na cele w USA i UE w odwecie za wsparcie dla Ukrainy. Dlatego też Agencja Bezpieczeństwa Infrastruktury i Cyberbezpieczeństwa (CISA) wezwała amerykańskie firmy i instytucje do przygotowania się na potencjalne rosyjskie cyberataki.


Grażyna Śleszyńska

 



TPL_BACKTOTOP