Nasi dziadkowie opatrywali nazistów rannych w Powstaniu Warszawskim. Czy robili tak, ponieważ byli głupi? Nie. Zachowywali się tak, ponieważ byli Polakami, czyli dobrymi ludźmi. Dziś czuję, że tę spuściznę i dobre imię Ojczyzny ktoś nam z premedytacją odbiera, bo w czym kobiety i dzieci z pogranicza białoruskiego są gorsi od SS-mana z al. Szucha?

Uchodźcy to nie żołnierze wroga, to cywile wykorzystywani instrumentalnie w celach politycznych przez reżimy Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki. Są "żywymi tarczami", zwabianymi na Białoruś pod pozorem czystej drogi do zachodniego dobrobytu, udostępnia się im loty do Mińska, a następnie prowadzi do granicy z Polską. Od tego momentu zaczyna się koszmar - ludzie są bici, przeganiani, uniemożliwia im się powrót. Mają tylko jeden cel, czyli destabilizację swoją masą polskiej granicy. Są niewinni - nie są wrogiem, tylko jego ofiarami. Narzędziem w cudzych rękach.

AK nie strzelało, gdy naziści gnali cywilów przed czołgami w charakterze żywych tarcz. Dziś gdy dyktatorzy ze wschodu jako żywych tarcz używają uchodźców, w tym kobiet i dzieci, jest inaczej: w żywą tarczę można kopać, trzymać na mrozie, topić w rzece - w końcu to nie człowiek, ludzie dla nich zaczynają się od świadectwa chrztu i wydania paszportu unijnego, innym nie trzeba udzielać żadnej pomocy ani okazywać szacunku. Daleko spadło jabłko od tamtej etycznej jabłoni, której sanitariuszki opatrywały nawet rannych wrogów. Skrajnie konserwatywna Polska to kraj smutny, niemający nic wspólnego ani z etosem husarii, ani z Armią Krajową, a tym bardziej z chrześcijańskim sposobem pojmowania nauk biblijnych. Widocznie łatwiej być dobrym człowiekiem w nędzy, głodzie i strachu przed łapankami do obozów koncentracyjnych, niż żyjąc w państwie z wysokim PKB, jeżdżąc zachodnim samochodem i podróżując bez paszportu po niemal całej Europie. Chętniej dzielimy się w biedzie niż w bogactwie.

Postęp cywilizacyjny dotyczy nie tylko gospodarki, technologii i infrastruktury, jeśli ma mieć jakąkolwiek trwałą wartość to powinien przekładać się też na moralność i jakość życia w społeczeństwie. Na zachód od linii Bugu zaczyna się dziś tzw. pierwszy świat wraz z jego poszanowaniem dla prawa, humanitaryzmem, zakazem stosowania kary śmierci, tortur, poniżającego traktowania i znęcania. Nikt nie powinien umrzeć z głodu, nikt nie powinien zamarzać na śmierć, każdy powinien otrzymać potrzebną mu pomoc medyczną. To wszystko odróżnia Polskę od Rosji, Syrii, Somalii czy Korei Północnej, a przynajmniej kiedyś odróżniało. Brak udzielenia pomocy w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia nadal jest jednak przestępstwem ściganym z art. 162 k.k. Przestępstwem jest również uniemożliwienie udzielenia potrzebnej pomocy. Kodeks karny wydaje się już jednak nie obowiązywać, dziś ściga się i próbuje zastraszać tylko tych, którzy pomagają innym ludziom. Inna rasa, inna narodowość i inne wyznanie wyjmują spod ochrony polskiego prawa. Podobnie ustawy norymberskie (Nürnberger Rassengesetze) rozwiązywały problem liberalnych sentymentów oddzielając nad-ludzi od Żydów, Romów i czarnoskórych. A na tym nie koniec.

Art. 55 polskiej Konstytucji zakazuje ekstradycji, jeżeli dotyczyć ma ona osoby podejrzanej o popełnienie bez użycia przemocy przestępstwa z przyczyn politycznych lub jej dokonanie będzie naruszać wolności i prawa człowieka i obywatela. Oznacza to w praktyce zakaz ekstradycji do państw, w których prawa człowieka nie są przestrzegane i wydanie osoby naraża ją np. na tortury lub śmierć. Z kolei nieakceptowana przez polityków prawicy Karta praw podstawowych Unii Europejskiej w jej art. 19 stwierdza: Nikt nie może być usunięty z terytorium państwa, wydalony lub wydany w drodze ekstradycji do państwa, w którym istnieje poważne ryzyko, iż może być poddany karze śmierci, torturom lub innemu nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu.

Tak - nie chodzi wcale o osoby z obywatelstwem unijnym ani wyłącznie o formalnie przeprowadzoną ekstradycję, zabronione jest również "usunięcie", a więc czynność faktyczna, siłowa. Nie wydalibyśmy więc Białorusi przestępcy (dopiero 7 sierpnia 2019 r. Izba Karna Sądu Najwyższego nagle odeszła w tym zakresie od jednolitej dotychczas linii orzecznictwa wydając postanowienie w sprawie o sygn. akt III KK 241/19), ale wydajemy ludzi, którzy nimi nie są i uciekli przed zbrodniczym fundamentalistycznym reżimem ścinających głowy Talibów. Tak, dziś w Afganistanie fanatycy masowo mordują ludzi, w pierwszej kolejności tych, którzy wspierali naszych żołnierzy lub prowadzili życie w zachodnim stylu kategorycznie odrzucając poglądy Osamy bin Ladena. My niezwłocznie odsyłamy ich do najbliższego państwa niedemokratycznego - na Białoruś, gdzie stosuje się karę śmierci a osoby aresztowane są poddawane torturom, tak jak chociażby protestujący po ostatnich wyborach opozycjoniści katowani na "ścieżkach zdrowia". Na to nie można się zgodzić - nie bez zhańbienia pamięci naszych dziadków.

Dziś patriotyzm jest w Polsce w modzie. Młodzież szanuje wartości narodowe i katolickie, ceni sobie ułańskie tradycje Rzeczypospolitej, chętnie zaciąga się do wojska, co drugi nosi tatuaż z kotwicą "Polski Walczącej", a 1 sierpnia staje na baczność krzycząc: "Cześć i chwała bohaterom!". Jednocześnie kategorycznie odrzucają oni wartości tych bohaterów i nie powielają ich zachowań oraz poświęcenia dla innych. Nie wyciągają ręki do słabszych. Nie chronią ich przed przemocą, głodem i śmiercią. Nie sprzeciwiają się totalitarystycznym zapędom sąsiadów bliższych ani dalszych. Nie otaczają ich ofiar opieką. Bez sentymentu rzucają mężczyzn, kobiety i dzieci w ręce zbirów Łukaszenki. Robią to, ponieważ tak bardzo chcą być Armią Krajową, ale do bohaterskich czynów brakuje im jednego - wroga, takiego na miarę ich możliwości, z którym mo spektakularnie wygrać. A raczej brakowało. Widocznie taka teraz moda, że do patriotycznej koszulki najlepiej pasuje prezent od pogardzanego dyktatora. Ja jednak nie czuję potrzeby takiego epatowania swoim patriotyzmem i pomimo miłości do Ojczyzny zostanę przy staromodnym krawacie.


Kazimierz Turaliński

 



TPL_BACKTOTOP