Syria to nie sprawa polska, Somalia też nie, ale Afganistan i Irak, których okupację prowadziliśmy, to już nasza pełna odpowiedzialność. Uczestniczyliśmy w obalaniu rządów tych państw, okupowaliśmy ich terytoria by usunąć z nich zbrodniarzy. Skoro ludzie stamtąd uciekają, to znaczy że my zawiedliśmy.

Irak i Afganistan zostałyby zdobyte przez USA bez pomocy Wojska Polskiego, lecz nikt z nas nie wyprze się tego, że żołnierze spod flagi biało-czerwonej walczyli na tamtych ziemiach, a skoro uczestniczyliśmy w tamtych wojnach to nie możemy dziś mówić, że nie obchodzą nas ich konsekwencje. To nawet nie kwestia prawa i moralności, ale honoru. Ponieśliśmy na tamtych frontach porażki, nie wyeliminowaliśmy gigantycznych organizacji terrorystycznych, nie zmieniliśmy świata na lepsze.

Obalenie Saddama Husajna przyniosło samo zło - był dyktatorem, ale po nim przyszli dużo gorsi, przyszło Państwo Islamskie odpowiedzialne za zamachy na niemal całej planecie, przyszła arabska wiosna ludów, po której północna Afryka i Bliski Wschód płoną od dekady. To my zdestabilizowaliśmy region, z którego dzisiaj setki tysięcy ludzi ucieka przed zbrodniarzami wojennymi, głodem i życiem bez dachu nad głową w ruinach miast. Winę ponoszą też Francuzi odpowiadający za śmierć płk. Kadafiego i oczywiście Amerykanie, ale to nie umniejsza naszej honorowej odpowiedzialności za los tych ludzi. Dość dodać, że nasze służby wywiadowcze (WSI) prawidłowo ustaliły, że w Iraku nie ma broni masowego rażenia, co pozbawiało nas casus belli, niestety politycy zamiast uwierzyć im, wierzyli kłamliwym zapewnieniom George'a W. Busha.

Dziś przymykamy oczy np. na ścinanie głów sportsmenkom afgańskim za to tylko że reprezentowały tamten kraj w rozgrywkach siatkarskich, a sami wertując podręczniki do historii oburzamy się na świat i sojuszników za brak pomocy Polakom w czasie Powstania Warszawskiego czy Kampanii Wrześniowej w 1939 r. My byliśmy w Afganistanie wiele lat i nie daliśmy rady oczyścić ich kraju z prymitywnej grupy przestępczej (inaczej Talibów nie mogę nazwać). Jak to o nas świadczy? Ile razy zawiedliśmy? Gdy słyszę kolejne doniesienia o ciałach uchodźców znalezionych nad Bugiem czy o trzymaniu ludzi w lasach na zimnie nabieram pewności, że co najmniej o kilka razy za dużo. Jednocześnie zaskoczę wszystkich - jestem kategorycznie przeciwny przyjmowaniu uchodźców. Absolutnie nie o to chodzi w tej sprawie.

Otóż, jeśli chcemy (jako Unia Europejska, NATO lub marząca o poważaniu na arenie międzynarodowej wielka Rzeczpospolita) przewodzić planecie i żyć w bezpiecznym świecie, to wcale nie musimy przyjmować uchodźców, a nawet dla ich dobra nie powinniśmy tego robić. Wystarczy, że nie będziemy godzić się na współczesne akty ludobójstwa i wspomożemy rozwój gospodarczy eliminujący nędzę, bez czego tych uchodźców byłoby dużo mniej. Udzielenie przybyszom czasowej pomocy i czasowego bezpiecznego (ciepłego, gwarantującego pomoc medyczną, żywność i wodę) schronienia jest naszym obowiązkiem moralnym, którego naturalnym dalszym ciągiem jest pomoc w ich powrocie do domu, ale nie tego zarządzanego przez Talibów lub innych niebezpiecznych ludobójców.

Bezwzględnym warunkiem odsyłania uchodźców jest zapewnienie im bezpiecznego powrotu na terytorium gwarantujące przetrwanie i spokój, dlatego trudno inaczej niż zbrodnią byłoby nazwać odesłanie do III Rzeszy uciekających z niej Żydów (co nomen omen zrobili swego czasu Amerykanie). Aby odesłanie takie było więc możliwe, należy wcześniej z ich ojczyzn usunąć bandytów, przed którymi oni masowo uciekają. Czy cały cywilizowany świat jest słabszy od uzbrojonych w przestarzałe karabiny, słabo wyszkolonych, ale za to sfanatyzowanych bigotów? Nie sądzę. Dotyczy to nie tylko Afganistanu, ale także innych terytoriów - Sudanu, Iraku, Korei Północnej...

Przykład niestety brać musimy z Rosji, która choć nie jest ani trochę państwem humanitarnym, a w wojskach konwencjonalnych nie może się równać z NATO (liczba czołgów to nie wszystko, liczy się również ich stan techniczny, generacja i morale oraz przeszkolenie załóg), to jednak bez większego trudu zdołała wesprzeć Assada w Syrii czy zająć Krym i wschodnie okręgi Ukrainy. Skoro Rosja może egzekwować swoje interesy, to dlaczego możliwości całego bogatego i dysponującego zaawansowaną technologią wojskową cywilizowanego świata mają się kończyć na wysłaniu na Podlasie dronów z kamerami termowizyjnymi i łapaniu ukrywających się w lasach cywilów?

W ostatnim dwudziestoleciu uczestniczyliśmy w rozpętaniu całej serii wojen, które rozlały się po mapie od Libii, przez Irak po Afganistan. Nie możemy udawać, że to nie prawda i że niczym Poncjusz Piłat umywamy dzisiaj ręce. Uchodźcy się nie skończą - w Afryce i Azji będzie coraz mniej wody pitnej i chleba a więcej walk i terroru, co zamieni setki tysięcy uciekinierów w dziesiątki milionów, a może nawet setki milionów. Ten pochód zatrzymać możemy jedynie u źródła, w końcu wypełniając do końca misję przyjętą po atakach bin Ladena na Nowy York i Waszyngton 11 września 2001 r.

Nie wiem jak inni, ale ja wcale nie ucieszyłbym się, gdyby wrogie czołgi równały z ziemią mój dom, a ja otrzymałbym od innego państwa łaskę osiedlenia się na Saharze lub Arktyce. To nie mój świat. Od przyjaciół chciałbym pomocy, która ocali moją Ojczyznę i pomoże mi do niej wrócić po wyparciu z niej najeźdźców. Nie inaczej widzą to Irakijczycy i Afgańczycy. Większość z nich wcale nie chce uczyć się polskiego ani niemieckiego, woleliby zostać u siebie w swoim klimacie i kulturze, ale nie mogą, gdyż za pomoc naszym żołnierzom, a nawet za takie "grzechy" jak nauka języka angielskiego czy noszenie przez kobiety spodni, czeka ich tam kara śmierci. Nie, nie "humanitarny" strzał w głowę, ale śmierć okrutna, a do tego często długa i bolesna agonia w wyniku podcięcia gardła aż do dekapitacji, strącenia ze skały, zmiażdżenia przewracanym murem, ukamienowania...

Jeśli oburzacie się na uchodźców, to zadajcie sobie wcześniej pytanie - co myślicie o braku udzielenia pomocy Polsce podczas II wojny światowej? Oburzacie się na Jałtę i oddanie Rzeczypospolitej Stalinowi? Uważacie brak ataku na III Rzeszę w 1939 r. za zdradę? A może czujecie żal, za brak bombardowań w 1944 r. pozycji niemieckich i zrzutu brygady gen. Sosabowskiego na pomoc walczącej Warszawie? Lub chociaż za brak zbombardowania torów kolejowych prowadzących do Oświęcimia? Skoro tak, to wymuście na władzach udzielenie tymczasowej pomocy wszystkim uciekinierom z państw znajdujących się w podobnym stanie rozpadu a następnie domagajcie się obalenia rządzących nimi zbrodniczych reżimów. W końcu po to powstał ONZ, po to nasi żołnierze oddawali życie w Iraku i w Afganistanie, po to szerzymy demokrację i prawa człowieka, aby nie powtórzyło się piekło pieców krematoryjnych i obozów koncentracyjnych. Niestety - dla większości ze stojących przy polskiej granicy ludzi to nie historia znana z podręczników, ale teatr wojenny z którego wydostali się przed ledwie paroma dniami. Polacy i Żydzi patrzyli na świat przez drut kolczasty obozu koncentracyjnego, oni patrzą przez zwoje drutu kolczastego rozstawionego przez Polaków. Jeśli nie kiwnęliśmy palcem aby im pomóc, to honor nie pozwala ich odsyłać do afgańskiego Auschwitz.

Nie bądź tchórzliwy jak Francuz w 1939... Wybierając hańbę zamiast wojny często ma się jedno i drugie.


Kazimierz Turaliński

Ps.

Brak zobowiązań honorowych i prawnych wobec np. Somalii i Syrii nie oznacza braku zobowiązań moralnych i... wynikających z zasad racjonalnego myślenia. Jeśli pozwolimy w jakimkolwiek miejscu na Ziemi na rozwój państwa opartego na zbrodni, to prędzej czy później urośnie ono w siłę i będzie stanowiło dla nas pośrednie lub bezpośrednie zagrożenie. Rozsądek podpowiada, że każdą grupę przestępczą należy wyeliminować wtedy, gdy jest ona jeszcze słaba, ponieważ później może to się okazać już niemożliwe.

 



TPL_BACKTOTOP