Ludzie nie rozumieją koncepcji podziału władzy. Każdy chciałby aby jego opcja polityczna miała prezydenta, premiera, większość w Senacie i Sejmie, do tego swoich sędziów w Trybunale Stanu i Sądzie Najwyższym, najlepiej także RPO, szefa NIK i własnego selekcjonera do reprezentacji Polski w piłce nożnej... A w demokracji wcale nie o to chodzi! Wtedy demokracja NIE DZIAŁA!
Otóż, prawdziwa demokracja jest wtedy, gdy władze wzajemnie się kontrolują, nie łączą ich relacje towarzyskie, konkurują o zasoby (w tym o pieniądze, poparcie i kadry), patrzą sobie na ręce i jeśli trzeba to blokują, ale dbając o interes czynnika pozapolitycznego, czyli obywateli. Tak - obywateli, a nie wyborców! Wyborcą (swoim lub cudzym!) bywa się przez jeden dzień raz na cztery lata lub na pięć lat, a przez resztę kadencji jest się równym reszcie OBYWATELEM, o którego każda władza ma obowiązek dbać, bez względu na to, jakie barwy reprezentuje.
Gdy władze są kontrolowane przez różne środowiska polityczne, np. prezydent wywodzi z konserwatywnego PiS-u, premier i większość sejmowa z liberalnego PO, w Senacie dominują Lewica i Konfederacja, RPO obsadza prawnik sympatyzujący z PSL, a inne urzędy zajmują ludzie ze wszystkich możliwych partii (w ramach wyjątku możemy powierzyć Bońkowi kwestię reprezentacji piłkarskiej!), to władze te STAJĄ PRZED DYLEMATEM:
- mogą współpracować dla dobra obywateli, iść na wzajemne ustępstwa i pomagać sobie wzajemnie, szukać rozwiązań i kompromisów, opiekować się mniejszościami i nie robić świństw licząc na honorową wzajemność oraz na reelekcję głosami zadowolonych wyborców,
- mogą wprowadzać totalną blokadę państwa, niszczyć dla zasady wszelką aktywność innych organów i niszczyć te grupy społeczne, które i tak na tę konkretną partię nie zagłosują.
W Polsce od lat działa niezmiennie opcja nr 2 i dlatego jako kraj jesteśmy pośmiewiskiem porównywanym do Nikaragui, Filipin czy Turcji, szerzy się bezprawie, a raczej prawo silniejszego. Przypomnieć należy, że sama idea prawa służy właśnie do ochrony słabszego przed dyktatem silniejszego! O tym nasi polscy politycy zapomnieli już w dzień po wyborach kontraktowych 1989 roku.
Opcja nr 1 to dojrzała i ODPOWIEDZIALNA demokracja wiedząca, że nadrzędną wartością jest obywatel a nie partia. Partią jest się w kampanii wyborczej i w dniu wyborów, potem zostaje się WŁADZĄ, KTÓRA SŁUŻY OBYWATELOM (a nie swojemu elektoratowi!). Dlatego drodzy rodacy - nie patrzcie na Polskę jak aktywista z partyjną legitymacją w kieszeni, jeśli ich nie posiadacie i nie kandydujecie. Bądźmy dojrzałymi obywatelami, zabiegajmy nie o zgromadzenie władzy absolutnej w rękach jednego potencjalnego dyktatora, którym staje się każdy Z WŁADZĄ ABSOLUTNĄ - nie ważne, czy liberał, konserwatysta, czy też socjalista.
Nie wódźmy nikogo na pokuszenie i nie pokładajmy ślepej wiary w żadnym człowieku, ponieważ nigdy nie możemy mieć pewności, jak dany kandydat zachowa się, gdy będzie mógł absolutnie wszystko. Nie wiesz jak on Cię wtedy potraktuje, ja też tego nie wiem. Dlatego w prawdziwej demokracji nie chodzi o pełną ufności kumulację całej władzy w jednym ręku, ale o jej rozdrobnienie. W przeciwnym wypadku najbardziej demokratycznym państwem świata byłaby Korea Północna...
Nie bez powodu na przestrzeni setek lat państwa zachodnioeuropejskie konsekwentnie odrzucały monarchie absolutne i dyktatury. Te pierwsze to obecnie niemal wyłącznie Brunei, Oman, Arabia Saudyjska i Watykan, a te drugie, poza wspomnianym państwem dynastii Kimów, to m.in. Syria, Jemen, Tadżykistan, Czad, Iran, Sudan, Białoruś i Rosja. Chciałbyś tam mieszkać? Jeśli nie, to bądź dojrzały - dąż do podziału władzy, bo tylko to jest dla Ciebie i dla mnie poduszką powietrzną na wypadek kolizji, która najpewniej się przytrafi, jeśli monopartyjna władza dojdzie do wniosku, że może jechać pod prąd ulicą osiedlową z prędkością 160 km/h. Z tego powodu zwykle głosuję na opozycję - w obronie równowagi. Nie ufam nawet tym politykom, których w danym momencie (z przekonań lub wyrachowania) popieram, i każdemu radzę postępować tak samo. Dlatego walczyliśmy wszyscy o niepodległość i demokrację, żeby w Polsce rządzili LUDZIE (demokracja = ludowładztwo), A NIE CESARZ, np. CAR Iwan Groźny.
Kazimierz Turaliński