Dyskusje o konieczności zmiany rosyjskiego surowcowo-eksportowego modelu rozwoju gospodarczego mają długoletnią tradycję, sięgającą czasów ZSRR. Zwykle nasilały się one w okresach kryzysów gospodarczych, wynikających zazwyczaj z załamania cen ropy i gazu.

Dyskusje te przybierały wtedy postać oficjalnych deklaracji programowych, ale determinacja w ich realizacji znikała wraz ze wzrostem cen paliw i surowców na rynku międzynarodowym. W efekcie uzależnienie Rosji od eksportu ropy i gazu utrzymuje się niezmiennie na wysokim poziomie, a w ostatnich kilkunastu latach nawet wzrosło. Czy Rosja jest w stanie zaoferować coś więcej niż ropę, gaz i inne surowce? Przy obecnych uwarunkowaniach, szczególnie tych związanych z otoczeniem zewnętrznym i niezbyt korzystną koniunkturą na rynku węglowodorów, w tym w perspektywie wieloletniej, konieczność dywersyfikacji struktury gospodarczej staje się dla Rosji wyzwaniem czasu.

Programy są –  efektów brak

Duże znaczenie ropy i gazu w gospodarce zaczęło się przekształcać w dominujące wraz z zagospodarowaniem w latach 60. ubiegłego wieku największych w świecie złóż węglowodorów na terenie  Syberii Zachodniej (główne złoże Samotlar), a swoją pierwszoplanową pozycję ugruntowały wraz z rozbudową w latach 80. i 90. ropo- i gazociągów, umożliwiających ich transport na rynek europejski. Ropa naftowa wraz z produktami, a także gaz stały się czynnikami decydującymi o kondycji  rosyjskiej gospodarki, dostarczając 65-70 proc. wpływów eksportowych oraz 45-55 proc. dochodów budżetowych.

Stały dopływ coraz większych, względnie łatwo pozyskiwanych  środków finansowych mógł cieszyć. W szybkim tempie wzrastały rezerwy dewizowe, utrwalała się dobra kondycja finansów publicznych z wysoką nadwyżką budżetową. Każde pogorszenie koniunktury i spadek cen na międzynarodowym rynku energetycznym pokazywało jednak  słabość tego mechanizmu, wtrącając Rosję w kolejne kryzysy gospodarcze. Tak było w latach 80. ubiegłego wieku, gdy głęboki spadek cen na rynku energetycznym był bezpośrednią przyczyną zapaści gospodarczej i w efekcie rozpadu Związku Radzieckiego. Podobne przypadki to niepowodzenia liberalnych reform epoki prezydenta Borysa Jelcyna w wyniku kryzysu 1998 roku, jak również kryzysy lat 2008/2009 i 2014 i okresów następnych.

Powtarzalność kryzysów powodowała, że zależność od eksportu surowcowego, w tym przede wszystkim ropy i gazu stawała się dla Rosji coraz bardziej dokuczliwa. W dyskusjach znalazło to swój wyraz w określeniu, że „gospodarka rosyjska siedzi na igle naftowej”.

W 2009 roku ówczesny prezydent Dmitrij Miedwiediew w artykule programowym „Rosjo naprzód” (Rossija wpieriod) sformułował bardzo krytyczną diagnozę w odniesieniu do stanu gospodarki. Jego zdaniem, cechami charakterystycznymi rosyjskiej gospodarki jest silna zależność surowcowa, ośmieszająco niska efektywność energetyczna i wydajność pracy. Trudno o sukcesy przy takim modelu gospodarki. Prezydent Miedwiediew określił  strategiczne kierunki modernizacji kraju w sferze gospodarczej: efektywność produkcji, transportu i wykorzystania energii, technologie jądrowe, technologie informatyczne, naziemna i kosmiczna infrastruktura przekazywania informacji, produkcja nowoczesnych urządzeń medycznych, środków diagnostyki i wyspecjalizowanych farmaceutyków.

W 2015 roku ówczesny doradca prezydenta Władimira Putina i obecny wicepremier Andriej Biełousow uważał, że Rosja ma pięć lat na reformy strukturalne, dostosowujące gospodarkę do nowych wyzwań. Sformułował bardzo trafną prognozę kierunków przebudowy gospodarki światowej. Jego zdaniem, za pięć lat rozpocznie się przebudowa światowego bilansu energetycznego, co skutkować będzie obniżką cen ropy naftowej o 20-30 proc. W ciągu tych pięciu lat władze Rosji powinny przeprowadzić szeroko zakrojone reformy, w tym stymulujące rozwój przemysłu niesurowcowego. Środki niezbędne na te reformy może wykreować gospodarka rozwijająca się w tempie 5-6 proc. rocznie, a do osiągnięcia tego niezbędne są inwestycje w eksport niesurowcowy, zwiększenie wydajności pracy, rozwój małego i średniego biznesu. W praktyce jednak w ostatnich pięciu latach gospodarka rosyjska rozwijała się w średnim tempie ok. 0,5 proc., a eksport surowcowy umocnił swoją pozycję.

W 2008 roku przyjęty został oficjalny program rządowy dotyczący strategii społeczno– ekonomicznego rozwoju Rosji do 2020 roku – Rosja 2020. Realizacja sformułowanych celów zagwarantować miała przejście od gospodarki o charakterze surowcowym do gospodarki o charakterze innowacyjnym. W efekcie Rosja miała w 2020 roku wejść do grupy pięciu krajów – światowych liderów pod względem wielkości wytwarzanego Produktu Krajowego Brutto (PKB), a jego poziom  na głowę mieszkańca osiągnąć powinien ponad 30 tys. dolarów, przy tempie wzrostu  na poziomie 6,5 proc. średniorocznie. Lokomotywami wzrostu miały być takie segmenty jak: lotnictwo cywilne, przemysł rakietowo-kosmiczny, rynek usług kosmicznych, przemysł okrętowy oraz atomowy kompleks energetyczny.

W praktyce według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego pod względem wielkości PKB (1464 mld dol.) w 2020 roku Rosja znajdzie się na 11. miejscu w świecie, a jego poziom na głowę mieszkańca wyniesie poniżej 10 tys. dol., tempo wzrostu zaś poniżej 1 proc. Według wielu krytyków program Rosja 2020 od początku nie gwarantował odejścia gospodarki rosyjskiej od surowcowo – eksportowego modelu rozwoju, gdyż jej perspektywy w dalszym ciągu były silnie skorelowane i uwarunkowane poziomem cen ropy naftowej. Generalnie, od lat 80. ubiegłego wieku, z nasileniem w ostatnich kilkunastu latach, zauważalny jest brak postępu i determinacji władz na zmianę tego stanu rzeczy. Diagnoza prawidłowa, ale leczenia nigdy nie podjęto.

Buksujące koła rosyjskiej gospodarki

Koła zamachowe rosyjskiej gospodarki zaczęły buksować już w roku 2011, kiedy to mimo wzrostu cen w eksporcie ropy naftowej z 76,2 dol./bar. w 2010 roku do 107,3 dol./bar., tj. o 41 proc., tempo wzrostu PKB obniżyło się z 4,5 do 4,3 proc. Proces ten nasilił się w następnych trzech latach, kiedy to mimo utrzymywania się cen ropy naftowej na nie notowanym dotychczas wysokim poziomie 107-110 dol./bar. tempo wzrostu gospodarczego obniżyło się do 4,0 proc. w 2012 roku, 1,3 proc. w 2013 i 0,7 proc. w 2014 roku.  To, co zdawało się być niepowtarzalnym dogmatem w rosyjskiej gospodarce, ścisła korelacja między cenami ropy naftowej i stanem gospodarki, przestało działać. Wysokie ceny przestały być gwarantem dobrobytu i wysokiego wzrostu gospodarczego.

W październiku bieżącego roku wydobyto w Rosji 42,2 mln ton ropy, czyli o 11,2 proc. mniej niż w październiku 2019 roku. W sumie, w ciągu 10 miesięcy wydobycie spadło o 8,2 proc. Eksport ropy w październiku był zaś o 18,9 proc. mniejszy niż w październiku 2019 r.

Według danych Ministerstwa Finansów, po 10 miesiącach dochody budżetu wyniosły 15,15 bln rubli i były o 1,5 bln rubli mniejsze niż  wpływy w tym  samym okresie ubiegłego roku. Z tej kwoty dochody z ropy i gazu wyniosły 4,33 bln rubli, co stanowi zaledwie 58 proc. wielkości planowanej. Tak znaczący spadek wynika z niskiego poziomu cen rosyjskiej ropy Ural, które były dużo niższe niż w ubiegłym roku – odpowiednio 40,8 dol. wobec 63,53 dol. za baryłkę. W podobnej skali odbiło się to na dochodach walutowych.

Pogorszenie sytuacji na rynku ropy naftowej nie ma charakteru koniunkturalnego. Nie odbuduje się on w ciągu dwóch-trzech lat, jak chcieliby autorzy budżetu Rosji na lata 2021-2023. Arabia Saudyjska i inne kraje OPEC rozważają nie tylko przedłużenie obecnych ograniczeń wydobycia ropy, ale dyskutują nawet o możliwości bardziej znaczącego, dalszego zmniejszenia produkcji w związku z pogłębiającą się zapaścią popytu.

Po wprowadzeniu sankcji za zajęcie Krymu, w wyniku pandemii i porozumienia OPEC 2, ograniczającego produkcję ropy w warunkach słabnącego popytu, wydaje się, że Rosja bezpowrotnie musi się pogodzić z końcem epoki eksportu paliwowo-surowcowego, jako siły napędowej swojej gospodarki. Jest to tym bardziej aktualne w świetle opinii wielu ekspertów i instytucji światowych wskazujących, że rynek węglowodorów najlepsze czasy ma już bezpowrotnie za sobą.

Świat odwraca się od węglowodorów

Według zgodnych opinii ekspertów świat wkracza w erę szybkiej transformacji energetycznej, która wiąże się z powszechnym wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii (OZE) i wypieraniem paliw kopalnych. Instytut Badań nad Energią Rosyjskiej Akademii Nauk wraz z Centrum Energetycznym Szkoły Biznesu Skołkowo przedstawili w czerwcu prognozę do 2040 r., zgodnie z którą udział odnawialnych źródeł energii w światowej elektroenergetyce w ciągu 20 lat może osiągnąć 49 proc. Również eksperci Światowego Forum Ekonomicznego w Global Risks Report 2020 stwierdzili, że świat zmierza w kierunku technologii o niskiej emisji dwutlenku węgla. Kolejną, po węglu „ofiarą” tego procesu będzie ropa naftowa.

W tym scenariuszu tradycyjne źródła skazane są na ostrą konkurencję i systematyczne zmniejszanie ich udziału w strukturze światowego zużycia energii. Kluczowymi państwami, w których transformacja energetyczna już się rozpoczęła, są tradycyjni odbiorcy rosyjskich węglowodorów – kraje Unii Europejskiej, w których rozwój odnawialnych źródeł energii wpisuje się w strategie narodowe oraz szereg krajów rozwijających się w Azji, w tym tak ważny strategicznie partner Rosji jak Chiny. W tym kierunku podążają również Stany Zjednoczone. Praktycznie wszystkie czołowe państwa świata uwzględniły rozwój odnawialnych źródeł energii w swoich długofalowych strategiach.

Wiodącym obszarem jest tu Unia Europejska. Największy konsument rosyjskich węglowodorów (absorbuje ponad 50 proc. rosyjskiego eksportu), zamierza całkowicie zrezygnować z paliw kopalnych, w tym ropy i gazu, i osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. Jak zauważają analitycy z agencji ratingowej Standard & Poor’s (S&P) „W Europie inwestycje w paliwa kopalne spadają, podczas gdy inwestycje w odnawialne źródła energii pozostają na niezmienionym poziomie”. Jeśli w 2015 roku wartość inwestycji w sektorze paliw kopalnych w UE wyniosła ponad 100 mld dol., w energię odnawialną ok. 70 mld, a w elektroenergetykę  ok. 60 mld, to aktualnie w paliwa kopalne tylko ok. 60 mld dol. Podczas gdy odnawialne źródła energii i elektroenergetyka utrzymały dotychczasowy poziom finansowania.

W swych działaniach proklimatycznych Komisja Europejska idzie dalej. W ramach dążenia do dekarbonizacji gospodarki i ochrony rodzimych gałęzi przemysłu, zmierza do opodatkowania importu, który nie spełnia określonych kryteriów ekologicznych. Aktualnie toczy się dyskusja na temat odpowiednich przepisów, a decyzja może być podjęta w drugim kwartale 2021 roku. Podatek od emisji dwutlenku węgla (carbon border tax) według różnych szacunków może przynieść straty rosyjskim eksporterom w wysokości od 6 do 50 mld dolarów w perspektywie 2030 roku.

Wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych, zdaniem większości ekspertów nie są korzystne dla Rosji. Joe Biden ma odmienny niż Donald Trump pogląd na amerykańskie perspektywy energetyczne, opowiadając się za powrotem do Porozumienia Paryskiego i Zielonego Ładu, polegającego na stopniowym przechodzeniu z ropy naftowej na odnawialne źródła energii. Jego plany uwolnienia amerykańskiej energetyki od emisji dwutlenku węgla do 2035 roku i osiągnięcia pełnej neutralności klimatycznej do 2050 roku bardzo przypominają europejską politykę klimatyczną. Biden obiecuje zainwestować 2 biliony dolarów w ciągu najbliższych czterech lat, aby przestawić amerykańską energetykę na zielone, odnawialne źródła energii.

Dla Rosji nowa polityka klimatyczna anonsowana przez Bidena może oznaczać z jednej strony „chwilę wytchnienia” w wyniku wycofania się z rynku części amerykańskiej ropy i gazu łupkowego. Z drugiej jednak strony, w dłuższej perspektywie radykalne proekologiczne odwrócenie sytuacji w Stanach Zjednoczonych nieuchronnie doprowadzi do spowolnienia wzrostu globalnego popytu na ropę, a także do rewizji strategii energetycznych innych krajów. Decyzje największych uczestników rynku światowego: UE, USA, ale również Chin, Japonii, Korei Południowej, które to kraje również ogłosiły dekarbonizację do 2060 roku, staną się bardzo istotnym czynnikiem dla konsumentów, inwestorów i producentów sprzętu.

Agenda klimatyczna to jedno z głównych wyzwań dla całego przemysłu wydobywczego, gdyż sektor energetyczny uważany jest za jedno z głównych źródeł emisji gazów cieplarnianych, w tym metanu i CO2. Dlatego ochrona środowiska coraz częściej kojarzona jest z przejściem na czystą energię i rozwojem zielonych technologii również na etapie wydobycia i przeróbki węglowodorów. Korporacje naftowo-gazowe zwiększają inwestycje w zielone technologie, poprawiają efektywność energetyczną i wprowadzają do swoich portfeli inwestycyjnych obiekty energii odnawialnej. Największe z nich uwzględniły rozwój odnawialnych źródeł energii w swoich długofalowych strategiach. Jak wskazują eksperci KPMG w opracowaniu „Odnawialne źródła energii jako nowy krok rozwoju dla firm naftowych i gazowych” liderami w tym obszarze są Shell, Total, Eni, Equinor i BP, które od 3 do 5 proc. swoich inwestycji przeznaczają na „czystą energię”. W działania proekologiczne włączyły się również banki. Pod koniec 2019 r. 130 międzynarodowych banków z aktywami przekraczającymi 47 bilionów dolarów zadeklarowało, że przy udzielaniu pożyczek uwzględnią wpływ działalności pożyczkobiorcy na globalne ocieplenie. Najdalej poszedł tu Europejski Bank Inwestycyjny, który już zapowiedział, że od 2021 roku przestanie inwestować w projekty naftowo-gazowe.

Wszystkie te decyzje są ilustracją ogólnego nieodwołalnego trendu. Według analityków pandemia koronawirusa przyspieszyła przechodzenie krajów rozwiniętych na technologie niskoemisyjne. W ciągu ostatnich 10 lat koszt słonecznych systemów fotowoltaicznych spadł o 82 proc., systemów skupiających energię słoneczną o 47 proc., lądowych farm wiatrowych o prawie 40 proc., morskich o 30 proc. Według prognoz Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) udział odnawialnych źródeł energii w całkowitym globalnym bilansie energetycznym do 2040 roku wzrośnie z obecnych 26 do 45 proc. i chociaż ​​w branży transportowej, jednego z największych konsumentów paliw nadal dominować będą paliwa kopalne, to nawet w tym sektorze do 2040 roku udział pojazdów elektrycznych może sięgnąć jednej trzeciej,  a udział paliwa dla nich uzyskanego z rafinacji ropy naftowej możne się zmniejszyć z 93 do 59 proc.

Rosja też chce się zmienić, ale…

Dla Rosjan coraz bardziej oczywiste staje się, że epoka ropy i gazu się kończy, chociaż nie w pełni podzielają pogląd, że datą graniczną może być rok 2050. W tym kontekście przytacza się dane dla najbardziej rozwiniętych państw świata zrzeszonych w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Dla 37 krajów szczytowy popyt na paliwo węglowodorowe wyniósł 41,4 mln baryłek dziennie w 2019 roku. Obniży się on do 38,2 mln do 2030 roku i do 35,5 mln baryłek dziennie do 2035 roku. W perspektywie następnych 10 lat popyt spadnie do 30 mln baryłek dziennie. Negatywnie wpłynie to na perspektywy rosyjskiego eksportu do tego obszaru.

Według szacunków ekspertów z moskiewskiej Wyższej Szkoły Gospodarki, w związku z przechodzeniem świata na neutralność węglowodorową i spadkiem popytu na surowce, Rosja może stracić jedną czwartą przychodów z eksportu energii, a straty w PKB mogą wynieść nawet 0,5 pkt proc. rocznie. Według innych prognoz eksport surowców energetycznych z Rosji w 2040 roku będzie niższy od poziomu z 2019 roku o 15 proc. Wydaje się, że prognozy te brzmią uspokajająco, nie odzwierciedlając w pełni zagrożenia dla Rosji, wynikającego z wdrażanych programów transformacji energetycznej, redukującej zużycie paliw kopalnych oraz determinacji najbardziej rozwiniętych krajów świata w dążeniu do neutralności węglowodorowej.

W Rosji aktualnie trwa gorączkowe, wydaje się, że po omacku i bez jakiegokolwiek programu strategicznego, „poszukiwanie” towarów, które mogłyby zastąpić w eksporcie węglowodory. Optymiści wskazują, że Rosja ma na to 30 lat. Pesymiści, że to tylko 30 lat, przywołując minione trzydziestolecie, w którym mimo istniejących programów rządowych nic w tym zakresie się nie zmieniło.

Zdaniem Aleksandra Nowaka, wicepremiera i byłego ministra gospodarki, Rosja może stać się światowym liderem w produkcji przyjaznego dla środowiska wodoru. W Strategii Energetycznej Rosji (z czerwca 2020 r.) stwierdzono, że eksport wodoru: do 2024 roku powinien osiągnąć 200 tys. ton, a do 2035 roku 2 mln ton. Eksperci wskazują, że wodór jest dobrą alternatywą, ale – nawet przy pomyślnej realizacji planów – może uzupełnić jedynie małą część ubytku przychodów z eksportu. Podkreślają jednocześnie, że opracowanie koncepcji rozwoju energetyki wodorowej w Rosji, planowane jest dopiero w 2021 roku. Większą przeszkodą w realizacji planów może być brak odpowiedniej technologii, wysokie koszty produkcji, a przede wszystkim to, że w Rosji  produkowany jest szary (brudny) wodór metodą parowego reformingu metanu z gazu ziemnego z wykorzystaniem tradycyjnych źródeł energii, a więc z dużą emisją CO2. Podczas gdy główni importerzy, w nawiązaniu do swoich programów proekologicznych akceptować będą wodór czysty (zielony), pozyskiwany w procesie elektrolizy wody z wykorzystaniem OZE lub wodór żółty (elektroliza z wykorzystaniem energii atomowej).

Dyrektor Funduszu Rozwoju Energetyki Rosji wskazuje, że Rosja może wyjść na zagraniczne rynki z żywnością, bronią i świeżą wodą, a wodór może stać się kolejnym towarem eksportowym. Prezydent Putin stwierdził natomiast, że „Bez rozwoju technologii takich jak nanotechnologia nasza gospodarka nie ma przyszłości, to jest absolutnie oczywiste”. Prezydent dodał, że przyszłość gospodarki kraju wiąże się również z rozwojem sztucznej inteligencji, biotechnologii i innych dziedzin.

W dyskusjach pojawiają się również głosy, że naturalnym następstwem wypadania ropy naftowej z eksportu powinno być zwiększenie głębokości jej przerobu w rosyjskiej petrochemii. Tu jednak efekt eksportowy może być jednak znikomy, zważywszy, że kraje wysoko rozwinięte w ciągu najbliższych 10 lat mogą zrezygnować z plastiku w ramach silnie akcentowanej polityki przyjaznej dla środowiska.

UE postrzega zieloną agendę jako szansę na technologiczną restrukturyzację i rozwiązanie problemu klimatycznego, podczas gdy w Rosji jest ona postrzegana jako zagrożenie dla gospodarki, w tym wysokoemisyjnego eksportu. Wskazują na to wnioski płynące z konferencji, zorganizowanej na początku grudnia bieżącego roku przez Centrum Energetyczne Moskiewskiej Szkoły Zarządzania „Skołkowo” i Delegaturę UE w Rosji. Zdaniem Anatolija Czubajsa ignorowanie wagi kwestii klimatycznej może doprowadzić do tego, że Rosja na wiele lat wypadnie z globalnej konkurencji. Wydaje się, że byłaby to najniższa cena, jaką przyjdzie jej zapłacić za wieloletnie zaniechania w restrukturyzacji gospodarki.

 

Jerzy Rutkowski
Były radca ministra w Ministerstwie Gospodarki i Ministerstwie Rozwoju

 

 



TPL_BACKTOTOP