W 2018 roku Rosja sprzedała za granicą pszenicę wartości 8,4 mld dolarów, stając się największym na świecie eksporterem zboża. Rosyjskie rolnictwo sukces zawdzięcza rynkowym reformom z początku lat 90., a także subwencjom państwa dla wielkich latyfundiów.

Jegor Gajdar, nieżyjący już premier Rosji za prezydentury Jelcyna i wnikliwy ekonomista, w książce „Upadek imperium” wykazuje, że jednym z głównych powodów upadku Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) było niewydolne rolnictwo. Nie chodziło przy tym o to, że upaństwowione gospodarstwa produkowały za mało żywności, ale o chroniczną niezdolność do zapewnienia sowieckiemu społeczeństwu odpowiedniej ilości wyżywienia. Rolnictwo, jak żaden inny sektor, nie nadawało się do centralnego zarządzania i wykonywania odgórnie narzuconych planów.

Pięta achillesowa ZSRR

Przed I wojną światową Rosja (w ówczesnych granicach) eksportowała rocznie 6-7 mln ton zboża, wyprzedzając kolejne kraje: Argentynę, Kanadę i Stany Zjednoczone. Eksporterem netto zboża i generalnie produktów rolnych był także ZSRR w czasach Stalina. Zboże przeznaczane na eksport, a także na wyżywienie miast, było rekwirowane chłopom pracującym w kołchozach, czego skutkiem była nędza, a nawet klęska głodu.

W latach 60. XX wieku, gdy reżim zaprzestał tak brutalnych metod, ZSRR stawał się coraz większym importerem netto produktów rolnych, w tym zboża. Po raz ostatni był samowystarczalny w roku 1962. W 1970 roku bilans handlu produktami rolnymi był ujemny i wynosił 3.654 mln dolarów (wartość dolara z roku 2000), w 1980 27.615 mln dolarów, a w 1990 20.979 mln dolarów. Od 1975 roku był też importerem netto zbóż (wcześniej też to się zdarzało, ale w gorszych latach). W 1980 roku ujemny bilans w handlu zbożami wynosił 9.591 mln dolarów, rok później aż 13.045 mln dolarów.

Mimo podejmowanych „reform” – w ramach systemu upaństwowionego rolnictwa – a także dobrych plonów, które czasami się zdarzały, do końca istnienia ZSRR był zależny od importu zboża. To rzecz jasna stwarzało niekorzystną sytuację, gdyż zakupywane zboże pochodziło z krajów będących w bliskich związkach ze strategicznym przeciwnikiem – Stanami Zjednoczonymi. W dodatku rezerwy walutowe ZSRR były niewielkie i wystarczały tylko do obsługi bieżącego obrotu handlowego.

Władze, rozumiejąc, że braki w zaopatrzeniu w żywność w miastach są przyczyną napięć społecznych, inwestowały w rolnictwo nieproporcjonalnie duże środki. W latach 70. i 80. około 20 proc. krajowych nakładów inwestycyjnych przeznaczanych było na rolnictwo. Głównym problemem nie były jednak niskie zbiory, ale nieefektywny system dystrybucji oraz sztywne ceny żywności, które nie odpowiadały na rosnący, wraz z przenoszeniem się ludności do miast, popyt. Konieczne było racjonowanie żywności, podobnie jak stało się to w Polsce w latach 80. XX wieku.

W ostatnich latach istnienia ZSRR problem zbożowy stał się palący. W roku 1990 zbiory były rekordowo wysokie – 218 mln ton – ale plan skupu zboża został wykonany tylko w 72 proc. Władze mogły albo zaostrzyć represje wobec kołchozów, nie dostarczających zboża oraz lokalnych władz i nie przesyłających go do kontrolowanych przez Moskwę spichlerzy, albo zdecydować się na reformę rynkową. Po rozpadzie ZSRR stała się ona oczywistym wyjściem.

Reforma rolna

Na Piątym Kongresie Deputowanych Ludowych, który odbył się w październiku 1991 r., prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn mówił: „Głównym zadaniem nadchodzącej zimy jest prywatyzacja środowiska służącego chłopom, przede wszystkim sieci dystrybucji i zaopatrzenia”. Zapowiedział też prywatyzację kołchozów i sowchozów (państwowych gospodarstw rolnych).

27 grudnia 1991 r. prezydent wydał dekret „W sprawie pilnych działań w celu wdrożenia reformy rolnej w RSFSR”. Zgodnie z nim w ciągu dwóch miesięcy pracownicy gospodarstw spółdzielczych i państwowych mieli podjąć decyzję o formie ich przekształcenia: w spółkę, stowarzyszenie, lub spółdzielnię. Aż 87 proc. nie podjęło żadnych decyzji, wyjaśniając, że preferują dotychczasowe formy zarządzania.

Kołchozy i sowchozy stały się formalnie spółkami akcyjnymi, spółkami z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółdzielniami i zostały przekazane, zwykle w całości pracownikom i emerytom. Zwykle nadal działały tak, jak w systemie sowieckim. Rząd nałożył dziesięcioletnie moratorium na kupowanie i sprzedawanie prywatnych gruntów.

Główną trudnością nowych rolników był brak pieniędzy na zakup sprzętu i nawozów oraz nasion. W warunkach hiperinflacji lat 1992–1993 uzyskanie kredytów bankowych na sfinansowanie nowych gospodarstw było nierealne. W Rosji nie było tradycji posiadania prywatnych gospodarstw, a tym samym brakowało kwalifikowanych kadr do zarządzania nimi. Dawni kołchoźnicy zwykle woleli przenieść się do miasta, niż użytkować otrzymaną na własność ziemię bez odpowiednich maszyn i kapitału.

Ważnymi aktami prawnymi, modernizującymi rosyjskie rolnictwo, był Kodeks Ziemski i ustawa o obrocie ziemią rolną z czerwca 2002 r. Prawo własności ziemi, ograniczone w przypadku cudzoziemców, dało impuls dla rozwoju rynku nieruchomości i kredytu hipotecznego. Rewolucyjną, jak na warunki rosyjskie, była decyzja o dopuszczeniu do obrotu ziemią – zarówno przemysłową, jak i rolną. O ile reformy rolne z początku lat 90. miały w dużej mierze charakter formalny – zamiast kołchozów i sowchozów powstały inne podmioty prawne, ale faktycznie użytkowanie ziemi było kolektywne, to Kodeks Ziemski umożliwił i ułatwił fizycznie przekazywanie ziemi podmiotom prywatnym.

Obecnie w rosyjskim rolnictwie funkcjonują trzy typy gospodarstw: agroholdingi, gospodarstwa rodzinne (zatrudniające siłę roboczą) i gospodarstwa chłopskie, nie zatrudniające pracowników najemnych. Te ostatnie to w dużej mierze dawne działki przydomowe, istniejące także w systemie kołchozowym.

Latyfundyzacja

Dominującą formą w rolnictwie są wielkie holdingi. Według naukowców z Centrum Polityki Rolno-Żywnościowej Rosyjskiej Prezydenckiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej (RANEPA), w Rosji trwa akumulacja ziemi przez osoby prawne i fizyczne. Rośnie też liczba i udział w produkcji towarowej gospodarstw, które nie mają prawa własności do użytkowanych gruntów.

W 2016 r. około 12.200 (62,3 proc.) przedsiębiorstw rolnych uwzględnionych w bazie danych Ministerstwa Rolnictwa, nie posiadało własności gruntów, a 1.779 przedsiębiorstw rolniczych (9,1 proc.) posiadało prawie całą użytkowaną ziemię. 20 największych przedsiębiorstw rolnych (0,1 proc.) posiada 2,4 miliona hektarów ziemi uprawnej (13,6 proc.).

Równolegle z tworzeniem się latyfundiów zachodzi proces koncentracji aktywów i kapitału. W 2016 r. 100 największych przedsiębiorstw rolnych (0,5 proc.) posiadało 29 proc. wszystkich aktywów przedsiębiorstw rolnych w kraju. Otrzymały one 57,9 proc. wszystkich kredytów inwestycyjnych, a na 95 proc. pozostałych gospodarstw przypadało zaledwie 12,4 proc. ogółu kredytów.

Monopolizacji rynku rolnego przez duże gospodarstwa towarzyszy eliminacja małych i średnich przedsiębiorstw, co z kolei powoduje strukturalne ograniczenia dla rozwoju obszarów wiejskich, skazuje je na stagnację i ostatecznie spowalnia wzrost w sektorze rolnym.

Obecność dużych gospodarstw nie gwarantuje wzrostu dochodów mieszkańców wsi. Owoce zwiększonej produkcji, osiągnięte dzięki dostępowi do państwowych dotacji, zbierają – w postaci dywidend i wysokich wynagrodzeń – przede wszystkim właściciele i kierownictwo.

Największymi holdingami rolnymi w Rosji są: Prodimeks, Agrokultura, Miratorg, RusAgro, N.I. Tkachyov Agrokompleks, Volgo-Don Agroinvest, Avangard-Agro, RZ Agro + Step, Vasilina, RostAgro, Ivolga-Holding. Ten ostatni w 2013 roku zarządzał łącznie 1,5 mln hektarów ziemi w Rosji i Kazachstanie, co czyni go jednym z największych na świecie właścicieli gruntów rolnych.

Wszystkie holdingi są kontrolowane przez oligarchów, działających też w innych gałęziach gospodarki. Korzystają z państwowych dotacji, mają dostęp do preferencyjnych kredytów. Niektóre wielkie przedsiębiorstwa rolne są oskarżane o zastraszanie drobniejszych rolników i zabieranie im ziemi. Przykładem jest Miratorg – największy rosyjski producent i eksporter mięsa. Firma należy do dwóch zarejestrowanych na Cyprze firm braci Linnik. Rozpoczęli działalność w latach 90., importując mleko w proszku z Holandii. Miratorg dostał dużą pożyczkę z państwowego banku po tym, jak odwiedził go Władimir Putin – ówczesny premier.

Korzyści z sankcji

W marcu 2014 r. Unia Europejska, Stany Zjednoczone i szereg innych krajów nałożyły na Rosję sankcje w odpowiedzi na zajęcie Krymu i agresywne działania wojskowe we wschodniej Ukrainie. Rosyjskie rolnictwo skorzystało na tym podwójnie. Po pierwsze – rubel stracił na wartości około 30 proc., w związku z czym wzrosła konkurencyjność rosyjskiej produkcji, w tym rolnej.

Po drugie, w odpowiedzi na sankcje Zachodu 7 sierpnia 2014 rząd rosyjski nałożył ograniczenia na import niektórych towarów z USA, Unii Europejskiej, Norwegii, Australii i Kanady. Embargo na import przedłużane było trzykrotnie, ostatnio 26 czerwca 2019 r. i obowiązuje do końca 2020 r. Obejmuje import owoców, warzyw, nabiału i produktów mięsnych.

Według danych Ministerstwa Rolnictwa import żywności do Rosji w ostatnich pięciu latach spadł o 31,2 proc. z 43,3 mld dolarów w 2013 r. do 29,8 mld dolarów w 2018 r. W tym czasie eksport produktów rolnych wzrósł z 16,8 mld dolarów do 25,8 mld dolarów. Wartość eksportu rosyjskiego rolnictwa jest większa niż przemysłu zbrojeniowego. Rosja wciąż ma ujemne saldo w handlu żywnością, ale w ostatnich latach zostało poważnie zmniejszone – z 26,5 mld dolarów do 4 mld. Rząd rosyjski przewiduje, że w ciągu kilku lat w obrotach handlowych produktami rolnymi pojawi się nadwyżka.

Wypchnięci z rosyjskiego rynku zagraniczni producenci zostali zastąpieni przez krajowych, którzy korzystając z dewaluacji rubla, zwiększyli eksport. Rosja stała się największym na świecie eksporterem pszenicy, a także znaczącym eksporterem ryb i oleju słonecznikowego.

W 2000 roku wyeksportowała półtora miliona ton zboża, w 2018 r. już 55 milionów ton. Według Departament Rolnictwa USA (USDA) tegoroczne zbiory w Rosji wyniosą 77 mln ton pszenicy i 38,4 mln ton ziarna paszowego: kukurydzy, sorgo, jęczmienia, żyta, owsa i proso.

Prognoza rosyjskiego Ministerstwa Rolnictwa jest nieco wyższa. Zbiory pozwolą na eksport od 42 do 46 mln ton pszenicy. W 2016 roku została wprowadzona zerowa stawka cła eksportowego na pszenicę i w czerwcu 2019 rosyjski minister rolnictwa Dmitrij Patruszew stwierdził, że wobec wystarczających plonów nie przewiduje się wprowadzenia wyższych ceł na wywóz ziarna.

Rosyjskie towary mają bezcłowy dostęp do rynku wszystkich krajów WNP (z wyjątkiem Ukrainy), Serbii, Czarnogóry, a także Wietnamu. Prowadzone są rozmowy handlowe z Iranem, Egiptem, Indiami, Izraelem, Singapurem i Koreą, które również mają ułatwić eksport rosyjskich produktów rolnych.

Rosyjskiemu rolnictwu sprzyja też wojna handlowa USA z Chinami. Te ostatnie były największym odbiorcą amerykańskiej soi. W ramach sankcji wobec amerykańskich towarów zrezygnowały z importu z USA i kupują soję między innymi w Rosji. Według rosyjskiego Ministerstwa Rolnictwa eksport soi do Chin zwiększy się do roku 2024 do co najmniej 600 milionów dolarów.

Chiny importują też rosyjską pszenicę. W 2018 r. obroty handlowe produktami rolnymi między Chinami a Rosją wyniosły 725 mln dolarów i były większe o 28,2 proc. w porównaniu z rokiem 2017. Rosja chce je zwiększyć dziesięciokrotnie w ciągu kilku lat. Poza Chinami zboże i inne produkty rolne są sprzedawane do Egiptu, Turcji, Wietnamu, Sudanu, Nigerii, Bangladeszu.

Rosja zajmuje jedno z pierwszych miejsc na świecie pod względem powierzchni gruntów rolnych, co nie jest zaskakujące dla państwa o największym obszarze. Na południu części europejskiej i na południu Syberii są rozległe tereny bardzo urodzajnej gleby. W południowych regionach panuje sprzyjający dla rolnictwa klimat. W Soczi uprawia się herbatę, na Kaukazie winogrona i produkuje się wino. Na południu, na przykład na Kubaniu, produkcja roślinna jest bardzo dochodowym biznesem, mimo dużych wahań temperatury między zimą i latem.

Potencjał rosyjskiego rolnictwa nie jest w pełni wykorzystany. Miliony hektarów ziemi, użytkowane w czasach ZSRR przez kołchozy i sowchozy, nie są dziś zagospodarowane. Ograniczeniem jest słabo rozwinięta infrastruktura, na przykład zbyt mała pojemność silosów i terminali zbożowych w portach. Wiele pól uprawnych leży daleko od portów i bez poprawy transportu nie będą produkowały na eksport. Niemniej sytuacja jest diametralnie różna od tej z okresu ZSRR, gdy potężne mocarstwo nie potrafiło wyżywić swojej ludności.

 

Witold Gadomski

 

 



TPL_BACKTOTOP