Rosjanie szkolący swoich wojskowych w sztuce obrony i zdobywania miast od dawna dostrzegają problematykę obwodnic. Drogi mające w czasie pokoju odciążać ruch uliczny, po wybuchu wojny oznaczają wyrok śmierci dla obrońców aglomeracji i jej mieszkańców.
Dotychczas przyjmowano, że do zdobycia bronionego miasta agresor potrzebował trzykrotnej przewagi liczebnej nad broniącymi. Barykady oraz ostrzał z budynków zwiększały szanse w starciu z nawet lepiej uzbrojonymi żołnierzami wroga, którzy borykać musieli się z niekorzystnymi czynnikami, m.in. koniecznością prowadzenia szturmu umocnionych pozycji przez często odsłonięte przedpole, utrudnienia związane z walką na nieznanym terenie i ryzykiem ataku na czterech poziomach: kanałów, ulic, kondygnacji budynków oraz dachów (rzadziej z powietrza, obrońcy miast rzadko dysponują własnym lotnictwem).
Straty w szeregach obrońców stosunkowo łatwo uzupełniane są ochotnikami spośród lokalnych mieszkańców, braki w doświadczeniu oraz przeszkoleniu kompensuje w ich przypadku silna motywacja do obrony rodziny i domu, wysokie morale. Natomiast próba przełamania oporu ostrzałem artyleryjskim, rakietowym lub bombardowaniami niszczy cenną infrastrukturę i często czyni zdobycz bezwartościową. Z kolei bierne oblężenie miast o rozbudowanych przedmieściach lub graniczących z lasami wiąże znaczne siły agresora, przy niekorzystnym ukształtowaniu terenu nawet w proporcjach kilkuset żołnierzy na kilometr linii oblężenia. To zaś bywa niezbędne, jeśli chce się przerwać linie dostaw żywności oraz broni, a także przerwać ewakuację stanowiącej obciążenie ludności cywilnej.
Większość powyższych problemów znika w przypadku metropolii dysponujących nowoczesną siecią dróg. Aglomeracje miejskie dążą do usunięcia hałaśliwego i zanieczyszczającego powietrze tranzytowego ruchu drogowego poprzez budowę obwodnic, czyli jezdni, zazwyczaj wielopasmowych, ściśle okrążających daną miejscowość. Szerokie i płaskie drogi pełnią rolę współczesnych fos, ale fosa nie tylko uniemożliwia wejście, ale i wyjście z zamku, w przypadku tafli asfaltu dodatkowo zapewniając idealną widoczność na dużym obszarze. "Rozlana" zabudowa przedmieść lub tereny zalesione wymuszają rozmieszczenie posterunków i punktów obserwacyjnych nawet co kilkadziesiąt metrów, co wiąże się z ich odpowiednio liczną obsadą - zdolną odeprzeć niespodziewany atak możliwy do wyprowadzenia zza każdego rogu. Przed ich wystawieniem nierzadko trzeba wcześniej wywalczyć każdą przecznicę i każdy budynek.
Zajęcie obwodnicy jest stosunkowo proste - czołgi i wozy pancerne mogą je zdobyć w zasadzie w tempie właściwym do szybkiego przejazdu ich długości samochodem osobowym, a ewentualne barykady lub porzucone pojazdy bez przeszkód rozjechać. Wspomniana dobra widoczność i wyraźne wytyczenie drogi pozwala na szybkie oraz szczelne odcięcie miasta od świata zewnętrznego, włącznie z prostą eksterminacją uciekającej ludności cywilnej. Brak przeszkód ograniczających celny ostrzał pozwala kontrolować kilkaset metrów obwodnicy jednym tylko wielkokalibrowym karabinem maszynowym ochranianym przez dwóch żołnierzy. Z kolei ich ochronę stanowić może jeden czołg lub jeden wóz opancerzony rozmieszczany również co kilkaset metrów. Dobrej jakości niezniszczona droga umożliwia szybki dojazd w miejsce każdego ewentualnego ataku. W drugiej linii wsparciem służą większe, lecz nadal bardzo mobilne, jednostki zdolne do podjęcia interwencji na dowolnym odcinku oblężenia w sytuacji wystąpienia poważniejszego zagrożenia. Zazwyczaj nie brakuje na to czasu, gdyż dyskretne podejście pod pozycje agresora utrudniają nasypy drogowe i pasy zieleni odgradzające jezdnie od zabudowań, co czyni każdy partyzancki atak obrońców skazanym na porażkę. Natomiast bezpieczeństwo przed atakiem z powietrza w przypadku Rosji zapewnia S-400 - system rakietowy czwartej generacji typu ziemia-powietrze.
Samo okrążenie miasta nie oznacza jego zdobycia, co jednak staje się możliwe bez jednego wystrzału poprzez proste odcięcie mediów. Bez wody, prądu i gazu oraz sieci ciepłowniczych cywile są w stanie zimą przetrwać jedynie parę dni, zaś w sezonie letnim maksymalnie do paru tygodni. Znaczącą rolę odegrać może stopień zapóźnienia cywilizacyjnego. Jeśli na danym terenie dominuje nieekologiczne ogrzewanie mieszkań i domów piecami na drewno lub węgiel, do których zazwyczaj przechowuje się zapas opału na cały sezon grzewczy, to ludność może przeczekać wiele miesięcy, lecz w przypadku silnych mrozów i dominującego ogrzewania elektrycznego bądź gazowego albo (odciętego) centralnego ogrzewania, 3 dni mogą wystarczyć do wywarcia skutecznej presji.
Jeśli miasto nie posiada garnizonu wystarczającego do przeprowadzenia kontrataku, to jedyne co mogą zrobić jego mieszkańcy po odcięciu mediów i zablokowaniu dróg ucieczki oraz dostaw to... czekać. O ile pomoc sojuszników lub własnej armii nadejdzie nim wyczerpią się zapasy wody, żywności i leków, to przetrwają, w przeciwnym razie będą się najpierw borykać z wewnętrznymi niepokojami, walkami ulicznymi, szabrem i głodem, nasilą się wewnętrzne antagonizmy (niekiedy podsycane przez wroga środkami aktywnymi: dezinformacją i punktową inspiracją operacyjną, czasem aktami terroru pod fałszywą flagą), a później jedynie kwestią czasu pozostanie wymuszenie na obrońcach kapitulacji. Stan niepewności potęgować może odcięcie od telefonii komórkowej, zagłuszanie fal radiowych oraz niszczenie satelitów, przez co odcięci od informacji mieszkańcy nie poznają dalszych wydarzeń na froncie, losu swoich rodzin ani stanowiska światowych mocarstw. Im większa niepewność, tym szybciej powiewa biała flaga.
Agresor wkracza do miasta, jego wojska zajmują ulicę za ulicą nie napotykając oporu, co otwiera drogę albo do szabru niezniszczonych dóbr materialnych, albo do wdrażania polityki "zdobywania ludzkich serc" poprzez zjednanie głodnej ludności cywilnej wydawaniem racji żywnościowych. Ten scenariusz wojny jest o wiele tańszy od zmasowanego (drogiego) ostrzału rakietowego i bombardowań, przynosi więcej korzyści w postaci zajęcia niezniszczonej infrastruktury oraz lokalnego kapitału ludzkiego, a dodatkowo nie wiąże znacznych sił i tym samym nie osłabia innych linii frontu. Zdobycie średniego miasta przy pomocy kilkudziesięciu czołgów, z zerowymi stratami własnymi oraz z zachowaniem pozorów operacji humanitarnej? Brzmi nierealnie, ale w przypadku państw z nowoczesną infrastrukturą drogową jest jak najbardziej możliwe. Im bardziej polegamy na technologii i masowym (skoncentrowanym) transporcie, tym paradoksalnie jesteśmy słabsi.
W taki właśnie sposób przebiegać może operacja wojsk rosyjskich podczas inwazji na Ukrainę. Na zastosowanie wariantu z oblężeniem na linii obwodnic wskazują ujawnione przez niemieckie media rzekome plany zdobywania poddających się miast, już po zdziesiątkowaniu ukraińskiej armii. Co prawda tamtejsza infrastruktura drogowa nie należy do najlepszych, ale wplątana w aglomerację przykładowego Kijowa 150-kilometrowa obwodnica umożliwia dużo korzystniejsze rozstrzygnięcie kampanii wojennej od powtórki z walk na Majdanie.
Kazimierz Turaliński